Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #23 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1073961

Contents of this Issue

Navigation

Page 64 of 195

z zamiłowania do imprezowania i alkoholu, co już wcześniej zdołały pokazać. Cały dzień spędzony był na tzw. wytapianiu czasu, jedzeniu normalnego żarcia, a wieczorem skoczyliśmy do baru zaraz obok. Kulturalnie, gdyż rano, już o 4, wracaliśmy do Powidza. T WM T W. gain Tak więc po ponad tygodniu wróciliśmy do Powidza, który przywitał nas standardowo nieznośnym upałem. Zostaliśmy przywitani przez miejscowego koordynatora, Valona, który nas poinformował o kilku zasadach, jakie zaczęły obowiązywać od naszego wyjazdu – badanie alkomatem na bramie wejściowej oraz sprawdzanie otwartych napojów wnoszonych na teren bazy. Oczywiście to pierwsze wyłącznie w przypadku, gdy ktoś ewidentnie swoim zachowaniem wskazywał na spożycie, a drugie bez wyjątku. W sumie ja byłem wyjątkiem po pierwszym razie, kiedy pewna bardzo fajna SPC z MP uparła się, by powąchać zawartość mojej puszki po Monsterze służącej mi jako spluwaczka do tytoniu. Cóż, po tym już nikt nie był skłonny sprawdzać tego, co wnoszę. Poza powyższymi wszystko było takie samo – difak, siłownia, PX i cała reszta. Prawie, ponieważ my nie mieliśmy zmian na bramie razem żandarmerią. Na początku wydawało się to fajne, jednakże później sami prosiliśmy o to Valona z powodu nadmiaru wolnego czasu. Całe pięć dni nicnierobienia. Dlatego każdy starał się sobie wypełnić czas, korzystając z ogólnodostępnej siłowni, chodząc nad jezioro w Powidzu czy przesiadując w SO. SO to była świetlica z dwoma telewizorami, kanapami, stolikami, stołem do ping-ponga i air-hockeya. Dodatkowo ogrom książek i gniazdek dla osób z laptopami. W kilka osób często tam przesiadywaliśmy popołudniami, grając w różnej maści gry karciane, których fanami były dwie tłumaczki ze Szczecina i pomocnik koordynatora, Patryk z Wrocławia. W przeciwnym wypadku siedzenie w Powidzu byłoby nieznośne, chociaż pod koniec i tak takie było, bo z nudów zaczęliśmy oglądać filmy mające jak najniższą ocenę na Filmwebie. To jest właśnie definicja desperacji, kiedy z nudów oglądasz dzieła typu „Aztecki tyranozaur". Po pięciu dniach od przyjazdu na „odprawie" o 18.00 dowiedzieliśmy się jednak, że wracamy do emowa Piskiego i wyjazd zaplanowany jest na 24.00. Mając to na uwadze, spakowaliśmy się i zrobiliśmy zapasy dla ludzi z konwoju, nazywając je „wsparciem żywnościowym". Głównie sprowadziło się to do chorej ilości słodyczy i energetyków. Ja od siebie jeszcze dorzuciłem dwa kartony żeli energetycznych. Spakowaliśmy się, pożegnaliśmy z ludźmi, którzy zostawali w Powidzu i wsiedliśmy ponownie do anów. Kilka godzin jazdy i o 5.00 byliśmy już na parkingu w emowie, skąd zabraliśmy resztę i pojechaliśmy dalej. T W WT Jak się okazało przed ruszeniem z emowa, naszym celem był pas nieczynnego RELACJA

Articles in this issue

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #23 PL