Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #24 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1100428

Contents of this Issue

Navigation

Page 180 of 185

Saperów, samodzielnego pododdziału podległego formalnie 3. Pomorskiej Dywizji Piechoty, zsunął hełm wz. 40 na kark, otarł czoło wierzchem dłoni i przyjrzał się krytycznie świeże- mu napisowi wykonanemu czarną farbą i obwiedzionego ram- ką, który namalował we wnęce przy wejściu do budynku przy ul. Litewskiej 16 „Dom rozminowany". Poniżej umieścił swoje na- zwisko i niezbyt wyraźną datę „…6 dnia 1945". Napis ten istnieje do dzisiaj i każdy, kto przechodzi ul. Litewską może go bez pro- blemu odczytać. Tego, że po kilkudziesięciu latach napis nadal będzie widoczny, Borowicz nie wiedział, bo i wiedzieć nie mógł. Na początku 1945 roku Warszawa była morzem ruin. Bezludny krajobraz przypominający powierzchnię księżyca – 16 milio- nów ton gruzu i popiołów. Straty w zabudowie szacowano na 84%, przy czym infrastruktura przemysłowa i obiekty zabytko- we zniszczone były w 90%, a budynki mieszkalne w 72%. Wy- dawało się, że miasto, w którym przed wojną mieszkał milion ludzi, było niemal opustoszałe. Tylko kilka tysięcy „warszawskich Robinsonów" gnieździło się pośród zgliszcz, a ich podstawowym problemem było znalezienie wody, żywności i schronienia. Cienka warstwa śniegu litościwie maskowała obraz zniszczeń, nie mogła jednak ukryć faktu, że stolica była martwa. Martwa, lecz nadal szalenie niebezpieczna – tysiące niewybuchów i pozostawionych przez Niemców min-pułapek stanowiły śmiertelne zagrożenie dla każdego, kto chciałby tu wejść. Nowe władze rozważały nawet pomysł, że miasto już na zawsze pozostanie w takim stanie, w jakim je zastano – jako antywojenny pomnik dla przyszłych pokoleń. Wydawało się, że miasto nie ma szans, by się podnieść. Historia miała jednak po- kazać, że nie mogli się bardziej mylić. Saperzy mieli bowiem inne zdanie na ten temat – już dwa dni po wyzwoleniu utworzono Miejski Sztab Rozminowania Warszawy pod dowództwem płk. Piotra Puzerewskiego, które- go żołnierze z 2. Brygady Saperów rozminowali 68 km 2 terenu, unieszkodliwili ponad 17 000 min oraz około 35 000 pocisków artyleryjskich i granatników. Przez dwa miesiące rozminowy- wania zginęło aż 34 saperów. W czasie operacji oczyszczania terytorium kraju z min, amunicji, niewybuchów i innych przed- miotów niebezpiecznych w latach 1945–1956 śmierć poniosło 627 żołnierzy wojsk inżynieryjnych, a 674 zostało rannych. Jak pisał Melchior Wańkowicz „wojna pędziła na skrzydłach sa- perskiej pracy". Borowicz był już czwartym dowódcą jednost- ki od czasu sformowania batalionu niespełna pół roku wcze- śniej – 30 maja 1944 roku. Pierwszy dowódca, jego imiennik, kpt. Władysław Kusznarow, prawdopodobnie zginął na samym początku szlaku bojowego. Kolejnych dowódców pamiętał jak przez mgłę, nawet nazwisk nie zdążył zapamiętać. W końcu padło na niego, jako na najwyższego rangą z pozostałych przy życiu saperów. Przeczesywali kwartał po kwartale, dom po domu w poszukiwaniu pozostawionych przez Niemców min, granatów i niewybuchów. Ulica Litewska należała jednak w czasie okupacji do tzw. dzielnicy policyjnej i była zamieszkana głównie przez funkcjo- nariuszy Gestapo i Kripo. Powstanie Warszawskie i operację wiślańsko-odrzańską przetrwała względnie niezniszczona. Niewybuchów i niewypałów było raptem kilkanaście. za to min-pułapek, pozostawionych przez gestapowców z pobliskiej al. Szucha, bez liku. Mimo to, saperzy polubili tę ulicę. Władysław Borowicz rozpiął guziki drelichowego munduru i z wewnętrznej kieszeni wyciągnął aluminiową manierkę wy- pełnioną samogonem, który otrzymał od towarzyszy radziec- PIECZENIE W D@PIE

Articles in this issue

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #24 PL