Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1504227
dezorganizują normalne życie. We wsi Szewczenkowe przed wojną mieszkało 3,2 tys. osób, dziś jest ich 2 tys. – Do końca kwietnia spodziewamy się wzrostu populacji do 4000 osób – wylicza Pilipienko. – Wracają starzy mieszkańcy, pojawiają się ludzie z innych terenów, także spoza gminy, którzy uciekają z miejscowości przyfrontowych. Tymczasem nadal mamy poważny problem z prądem i wodą – wójt wzdycha głośno. W zasadzie to jeden i ten sam problem. Linie wysokiego i średniego napięcia doprowadzają prąd na obszar gminy, rzecz w tym, że dostępu do sieci pozbawione są lokalne wieże ciśnień. Niedziałające pompy sprawiają, że nie ma wody w gospodarstwach domowych, nie ma jej też w obiektach i urządzeniach niezbędnych do produkcji rolnej. - Na szczęście mamy naszych elektryków – Pilipienko prowadzi na pole, gdzie grupa mężczyzn przygotowuje do ponownego zawieszenia zniszczone przez Rosjan kable. Elektrycy pracują w Szewczenkowe oraz w pobliskim Kotlarewie. Uszkodzone elementy infrastruktury naprawią do końca kwietnia. Do tego czasu ich pensje finansowane są z grantu PCPM. Jednym z fachowców jest Sasza, czterdziestolatek, który do ekipy trafił niemal wprost ze szpitala, gdzie wcześniej zawiodła go rosyjska bomba. – Wiosną zeszłego roku pomagałem wyciągać 84-latka, sąsiada, którego zasypało w chałupie. Chłop ponad dwie godziny spędził pod gruzami, ale przeżył. Kilka miesięcy później sąsiedzi musieli wygrzebywać i mnie – Sasza uśmiecha się smutno i opisuje ze szczegółami, jak wybuch bomby pogruchotał mu nogę. Rozmawiamy w ruinach domu wspomnianego staruszka. Dziś to na poły zawalona chata, z podwórkiem zamienionym w potężny lej. Patrząc wzdłuż drogi, 300 metrów dalej znajduje się dom kultury. Okazały budynek jak na standardy wsi Szewczenkowe. I to właśnie ten obiekt – zajęty rzekomo przez ukraińskie wojsko – zamierzał zniszczyć rosyjski samolot. Legendarna rosyjska celność sprawiła, że placówka ocalała, a przepadło z hukiem domostwo bogu ducha winnego 84-latka. – Ale kable i słupy zrywali i powalali celowo, żeby uprzykrzyć nam życie – podkreśla Sasza. Br ali cokolwi ek w p adło i m w ła py Podobne historie, choć na dużo większą skalę, działy się w sąsiednim obwodzie chersońskim, który na wiele miesięcy znalazł się pod okupacją. Wycofujący się Rosjanie – wzorem Armii Czerwonej i Wehrmachtu z czasów II wojny światowej – zastosowali strategię spalonej ziemi. I zniszczyli na opuszczanych terenach mnóstwo elementów krytycznej infrastruktury, także sieci przesyłowe. – Babuszki opowiadały, że Niemcy byli bardziej humanitarni – Kola, elektryk, na własnej skórze doświadczył okupacji. – Tak źle było? – dopytuję. www.fragoutmag.com