Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1504227
Czy to, co robisz teraz, to służba, uzależnie- nie czy po prostu potrzeba adrenaliny? Każdy ma w tym swoją motywację, nawet jeśli jest to jakaś forma uzależnienia od sil- nych emocji i adrenaliny, to należy pamiętać, że konsekwencją takiej działalności może być utrata życia. Istnieje wiele motywacji oraz czynników powodujących, że diametralnie zmieniasz swoje życie, ale my to robimy w ramach wo- lontariatu, nie otrzymujemy za to wynagro- dzenia, więc życie zawodowe (i zarabianie pieniędzy) cierpi. Cierpi też sytuacja rodzin- na, bo najbliżsi mają świadomość tego, że ryzykujesz życie. Można zatem powiedzieć, że gdyby nie było w tym poczucia misji, chęci zrobienia czegoś dobrego, to samo szukanie adrenaliny czy chęć przeżycia silnych wra- żeń byłyby zdecydowanie niewystarczające do podjęcia decyzji o wyjeździe do pomocy na Ukrainie. W moim przypadku jest to kon- tynuacja pracy, którą zacząłem w 2014 roku, a jest to pomoc moim kolegom, przyjaciołom, ludziom, których znam z 2014 roku, kiedy ta wojna się zaczęła. Towarzyszy Ci obawa o przyszłość czy działanie przesłania wszystko i ważne jest tylko „tu i teraz"? Wiesz co, my myślimy do przodu, mamy świadomość tego, że prędzej czy później wyj- dzie albo może z nas wyjść w takiej czy innej formie to, co my tu na miejscu widzimy. Oczy- wiście jesteśmy pod stałą opieką psycholo- gów (mamy swoich psychologów w fundacji) – są tam tacy ludzie, którzy pilnują nas przed wyjazdem i po powrocie, by te emocje, które się w nas gromadzą w jakiś sposób, znajdo- wały bezpieczne ujście. Mamy świadomość konsekwencji tego, co tu oglądamy i prze- żywamy – chociażby kwestia zdrowia, prze- cież my tam cały czas jesteśmy w ruchu, w bardzo różnych, często skrajnych warunkach atmosferycznych i higienicznych, nie mówiąc już o prawdopodobieństwie urwania ręki czy nogi, a nawet utracie życia, w końcu jesteśmy na wojnie – takiej, jaką znamy z historii i te- lewizji, tylko że to tutaj dzieje się naprawdę, a my w tym uczestniczymy. W skrócie – tak, mamy świadomość tego, co w przyszłości może się wydarzyć, ale jak jest robota do zrobienia, to włącza się myślenie tunelowe, zadaniowe, skupiamy się na działaniach na miejscu, na wyjściu z danej sytuacji, a nie na myśleniu o długofalowych skutkach tego, że tam jesteśmy. Motywacja, która Cię napędza, ma korzenie w przekonaniach, jakiejś obronie wartości, a może ma podłoże rodzinne? Pierwszy raz pojawiłem się na Ukrainie w 2014 roku – pojechałem w ramach działal- ności jednej z fundacji międzynarodowych zobaczyć, jak wygląda sytuacja Polaków w Mariupolu i tam, na przełomie lat 2014 i 2015 spotkałem się z ludźmi z ówczesnego batalionu Azow. Zobaczyłem, jak działają ci ludzie, i wiesz… Ja w kraju słuchałem źródeł prawicowych, a na miejscu zobaczyłem, że te źródła bardzo często podają propagandę ro- syjską. I oczywiście świat nie jest czarny albo biały, on jest pełny odcieni szarości… Wtedy w batalionie Azow był różny element, ale w ogólnym rozrachunku wyszło mi, że to nor- malni ludzie, którzy po prostu bronią swojego terytorium, bronią swojej ziemi. Tymczasem, jak to pokazywała propaganda rosyjska, mieli to być naziści, którzy jedzą małe dzieci. Wte- dy po części dotarło do mnie, że jeśli nie będę tam jeździł, nie będę patrzył na to wszystko, to nie będę miał pełnego obrazu tego co się WYWIAD