T E K S T : MARIUSZ KAPUSTA F O T O : OLEK LEYDO
PADA DESZCZ. JEST CIEMNO. JESTEM MOKRY NA ZEWNĄTRZ OD DESZCZU, BO PONCZO NIE CHCE
WSPÓŁPRACOWAĆ. JESTEM MOKRY OD WEWNĄTRZ, BO CIĄGNIEMY NA ZMIANĘ NOSZE Z MANEKINEM
UDAJĄCYM RANNEGO, KTÓREGO MAMY PRZETRANSPORTOWAĆ W BEZPIECZNE MIEJSCE. NIE PYTAM,
JAK DALEKO DO SCHRONISKA, BO ODPOWIEDŹ „TO NIE MA ZNACZENIA" MNIE PRZEKONAŁA. CO ZA RÓŻNICA,
JAK DALEKO JEST SCHRONISKO, SKORO I TAK TAM TRZEBA DOTRZEĆ, A NAWET JAK TAM DOTRZEMY, TO WCALE
NIE JEST PEWNE, ŻE TAM BĘDZIEMY SPAĆ. MOŻNA BYŁO SIEDZIEĆ W CIEPLE W DOMU, ALE Z JAKIEGOŚ POWODU
KILKUNASTU CHŁOPA Z CAŁEJ POLSKI POSTANOWIŁO DAĆ SOBIE DOBROWOLNIE SPUŚCIĆ „WP...OL", ŻEBY…
NO WŁAŚNIE. PO CO TO KOMU? CZEGO SIĘ TAM NAUCZYLIŚCIE? WARTO BYŁO? NIECH ZA ODPOWIEDŹ POSŁUŻY
PONIŻSZA HISTORIA.
Camp Camp
Camp phfr Camp phfr
www.fragoutmag.com