www.fragoutmag.com
Potwierdzali to uczestnicy, ale oni byli tak zafik-
sowani na torach, że „gadali", że wszystko super,
extra i wspaniale. Pewnie to podniecenie brało
górę, ale też potwierdzali nam to sami sędziowie
na poszczególnych torach, a oni mieli już nieco
inną optykę. Ogólnie wielki kawał roboty przy kon-
cepcjach ośmiu torów (no może siedmiu), zaś za-
angażowanie i atmosfera jaką nam zaserwowano
„nieco wyrywała z pantofli".
Była to trzydniowa rywalizacja w atmosferze ko-
leżeństwa czy „braderki", czuło się, że organizator
naprawdę dba o sprawny ruch ekip między torami,
pełną komunikację, wszystko bez napinki, każdy
mógł się poczuć jakby znał ekipę i zawody od lat.
No a asortyment napojów, ciepły posiłek non-stop,
gofry z bajerami i na koniec mega steki robione
przez „księgowego" - w rezultacie to rozłożyło
wszystkich na łopatki.
Tak się nie dzieje/działo na polskich zawodach
chyba nigdy. Tu szybko dodam, że nie obyło się bez
porównań do innych zawodów organizowanych w
Polsce przez inne super ekipy. W rozmowach po-
równywano poziomy trudności torów, atmosferę,
zachowania sędziów, które zawody są „cięższe",
które taktyczne, a które wysiłkowe etc. Każdy wy-
biera co mu się podoba, bardziej na sportowo czy
bardziej na wojskowo… Defcon One starał się po-
łączyć te klimaty i na ośmiu torach można było
się nieco wyżyć.