Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1541285
Widzimy więc, że modelu szwaj- carskiego nie da się po prostu u nas wprowadzić i to bynaj- mniej nie dlatego, że nasi re- zerwiści nie mają swojej służ- bowej broni w domu. Zwyczajnie nie mamy kogo tak szkolić, bo najmłodsi polscy rezerwiści z zaliczoną ZSW mają po mini- mum 35 lat, zaś ogólna śred- nia wieku naszej rezerwy (tej przeszkolonej w ZSW czy od- bytej np. zawodowej służbie wojskowej) będzie oscylować w okolicy lat 50... Jeśli ktokolwiek chce myśleć o faktycznym przeszkoleniu obywateli na czas W, aby w razie potrzeby można było uzupełniać nimi stany osobowe jednostek nie czekając kilka tygodni na ich wyszkolenie, to powinien wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze – zachętę do od- bycia takiego przeszkolenia czy w ogóle służby wojskowej w jakiejś dłuższej formie. Pobór jest zawieszony, ZSW nie istnieje, „z niewolnika nie ma robotnika", a rezerwy szkolić trzeba. Zatem albo odwiesza - my pobór i wcielamy do wojska pod przymusem albo oferujemy odbycie szkolenia w zamian za profity czy inne bonusy. Mogą to być ulgi w podatkach, może jakieś kredyty na preferen - cyjnych warunkach (ale nie konsumpcyjne), pomoc w zdoby- ciu wykształcenia – możliwo- ści jest wiele, do tego sys- tem „bonusów" można gradować w zależności od tego, ile cza- su wojsku się poświęciło. Tak czy siak, ludzi trzeba zachę- cić, bo innej możliwości, bez przywrócenia ZSW, po prostu nie ma. Wystarczy poczytać, jak wielką chęć obrony Ojczy- zny wykazuje część społeczeń- stwa, deklarująca, ze w razie W „pakuję auto i sp...lam do Niemiec". Pomijając to, że plan jest albo trudny do wykona- nia albo wręcz niewykonalny, to po takich wypowiedziach widać, jakie jest nastawienie części społeczeństwa i widać też, że kompletnie leży „praca u podstaw" mająca takie postawy wyeliminować. Po drugie – to szkolenie musi mieć sens. Nie może sprowadzać się do wytapiania czasu na sali wykładowej, podczas zajęć w polu „pluton w niewoli" albo „czajenie się w lesie" czy dużo wnoszącego strzelania „do popiersia – trzy, pod cel, pojedynczym, OGNIA!". Żeby to w ogóle miało sens, to szkoleni muszą być skoszarowani przez kilka tygodni i przechodzić program szkoleń zaprojektowa- ny i ułożony spójnie, mający w efekcie czegoś nauczyć, a nie tylko zapełnić tabelki w excelu. Za przykład można wziąć choćby USMC Boot Camp, czyli wstępne szkolenie każ- dego rekruta Marines, które po 13 tygodniach daje wyszko- lonego i w miarę sprawnego riflemana (a pamiętać trzeba, że every Marine is a rifleman), czyli żołnierza piechoty, wie- dzącego już co, jak i kiedy ma robić, a ponadto gotowe- go do szkoleń specjalistycz- nych. Program USMC Boot Camp jest spójny, ułożony tak, że rekrut stopniowo zdobywa wie- dzę, umiejętności i kondycję, przechodząc do coraz trudniej- szych wyzwań. Przy czym całość podzielono na konsekwentnie realizowane „rozdziały" i ta- kie strzelanie zajmuje jeden cały tydzień, a nie jest roz- bite na kilka dni szkolenio- wych, poutykanych gdzie się da i do tego pomieszanych z in- nymi szkoleniami. Dzięki temu w ten tydzień da się wyszko- lić strzelca sprawnie po- sługującego się karabinkiem i potrafiącego trafić cel na 300 metrach. Jeśli więc ktoś zastanawia się, jak to zrobić, to ścią- gawki ma gotowe – wystarczy odpisać tak, „żeby się facet- ka nie zorientowała" i gotowe. Znaczy, prawie gotowe, bo po- tem trzeba to jeszcze chcieć zrealizować oraz mieć gdzie i czym zrealizować, a to już może być osobnym zagadnie - niem... Warto też pamiętać, że USMC nie jest żadnym wyjątkiem, jeśli mówimy o nowoczesnych siłach zbrojnych – w żadnym cywilizowanym kraju szkole- www.fragoutmag.com

