Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1541285
J ak zwykle w doskonałych humorach stawiliśmy się na strzelnicy Hubertech pod dość okazałym sklepem, który jest zapewne mekką dla miejsco- wych strzelców. Przywitało nas kilka uśmiechniętych twarzy, potem rejestracja, kupon na burgera, szybki wy- ładunek gratów i ruszyliśmy na pierwszy tor. Trochę nas to zdziwiło, że nie było „słowa wstępnego", uścisku dłoni prezesa czy czegoś podobnego, tylko „tu macie pierwszy tor". Startowaliśmy w kategorii heavy, więc mieliśmy na sobie masę gratów (w zasadzie potrzebnych), no i jakby kogoś to interesowało, to razem przekraczamy 150 lat... Pierwszy tor „"Rat holes" – po sygnale pakujemy swój tyłek do tunelu, ostrzeliwując tarcze Idpa z karabinka, potem do drugiego tunelu (konstrukcje z pa- let około 3,5 m długości), następnie bieg do „pistoletowej strefy startowej", strzelamy do gonga, no a potem były wesołe rzuty kettlem do strefy oddalonej o kilkanaście metrów, jeśli kettel był w zasięgu linii punktu to mogli- śmy się przemieścić w jego kierunku, potem strzał, potem znowu rzut i tak trzy razy. Na końcu dwa strzały w gong i… już. Na początek super, trochę ruchu, trochę strzelana, atmosfera bez napięcia, sędziowie przychylni. Uff zaliczo- ne. Nawet byliśmy ciekawi, co będzie dalej, jak zawsze przesyceni dowcipami dziarsko ruszyliśmy na kolejny tor. Tor numer dwa "„Far Far Away". Cóż za miłe zaskoczenie Ruda i Majeś jako sędziowie przywi- tali nas z szerokim uśmiechem, łapiąc się za głowę „o nie, to znowu te stare dziady…". Tu wspomnę o złotej zasadzie, że „czego nie dostrzelasz to dowyglądzasz", tak było tym razem, poszło dobrze, choć nie do końca… ale wygląda- liśmy super. Wracam do opisu toru, otóż zawodnik po sygnale strzela z karabinka opartego o tanktrapa i z jego RAPORT

