Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/504135
przetrwania. Wiemy już, że musi być kompaktowy. Ale jak kompaktowy? Tutaj wszystko zależy od tego, co robimy. Inny zestaw i inne miejsce przenoszenia go wybierzemy, gdy będziemy wyposażeni w sprzęt MOUT, a inny, gdy będziemy real- izować zadania w zielonej taktyce. Nie ma tutaj idealnych rozwiązań. W dużej mierze związane jest to z miejscem, jakie możemy przeznaczyć na taki zestaw. Przez wiele lat żołnierze brytyjskiej SAS nosili zestawy ucieczkowe na pasie pierwszej linii. Wraz z najemnikami walczącymi w Rodezji żołnierze Brytyjscy byli prekursorami dzielenia wyposażenia na sprzęt do walki i sprzęt do przeżycia. Pas pierwszej linii był właśnie wypchany podstawowymi elementami do przetrwania, a osobno przenoszono pod- stawową jednostkę amunicji i sprzęt do biwakowania. W ten sposób można było łatwo to rozdzielić, wygodniej też siedzi się wtedy na posterunku lub w pojeździe. Ten trend ewoluował, później zanikał, aż znów się pojawił. Dziś lekki chest rig jest raczej dopinany do kamizelki lub plate carierra, a do tego mamy osobno pas z apteczką, wodą i właśnie zestawem survivalowym. Niestety, wielu żołnierzy zapomina o tym, że sytuacje niemożliwe zdarzają właśnie wtedy, gdy nie jesteśmy do nich przygotowani. I nawet w jednostkach specjalnych podejście do survivalu nieraz wygląda trochę po „maco- szemu". Wracając do wyposażenia survivalowego - ab- solutnym minimum, jakie żołnierze powinni ze sobą nosić, jest survival kit. Małe pudełko mieszczące najważniejsze przedmioty, które pomogą nam w sytuacji izolacji. Istota takiego pudełka wywodzi się z lotnictwa. Piloci jako pierw- si spotkali się z problemem dotyczącym przetrwania na tyłach wroga, tylko z tym, co mieli ze sobą. Już w czasie pierwszej wojny światowej zauważono, że pilot po zestrze- leniu lub awaryjnym lądowaniu zostaje na łasce swoich fizy- cznych możliwości i tego, co będzie miał ze sobą. W czasie drugiej wojny światowej stało się już oczywiste, że wyszko- lenie pilota kosztuje bardzo dużo, a jego późniejsze odzys- kanie jest nieraz tańsze, niż zastąpienie go innym. Dodat- kowo działał tutaj element psychologiczny – pilot wiedział, że w razie zestrzelenia ktoś go będzie poszukiwał i że nie zo- stanie zostawiony na łasce losu. I właśnie wtedy zaczął pow- oli ewoluować ekwipunek przetrwania, który pilot zabierał ze sobą. Pudełko musiało być małe. Dlaczego? Podstawowym zadaniem pilota jest pilotowanie. Nie może więc siedzieć na plecaku z gadżetami do biwakowania na wypadek zestrzele- nia. Dlatego sprzęt przetrwania musiał być kompaktowy, lek- ki i nieprzeszkadzający w normalnym funkcjonowaniu. Przez te wszystkie lata sprzęt ten ewoluował, ale jego pod- stawowe zadanie - ratowania życia ludzkiego w sytuacjach awaryjnych jest cały czas takie samo. I nie zmieniła się też forma. Nadal najczęściej jest to małe pudełko. Po jakimś czasie okazało się, że nie tylko pilotów dotyczy problem izolacji na tyłach wroga - z podobnymi sytuacjami stykali się żołnierze OSS, SAS czy chociażby 1 samodzielnej Kom- panii Commando. Przecież żołnierz walczący na lądzie też ma ograniczony ekwipunek, a jego podstawowym narzędzi- em jest karabin i zapasowe magazynki. Do tego woda i mnóstwo innych przedmiotów. A survival podczas działań jest rzeczą, która może się przytrafić, ale nie każdemu i nie zawsze. Dlatego wyposażenie musi być małe, lekkie i nie może nam zawadzać czy przeszkadzać. Jedne z najlepszych i najbardziej znanych zestawów przetr- wania produkuje brytyjska firma BCB. Większość przedmi- otów z ich oferty ma numer NSN i jest dostępne w wielu PX-ach. BCB ma też największą ofertę survivalowych zest- awów. Nie będę tutaj opisywał ich wszystkich, niemniej moż- na dobrać taki zestaw pod swoje wymagania. Sprzęt BCB jest kupowany przez praktycznie każdą armię europejską - zest- awy tej firmy widać w wyposażeniu SAS, SBS, KSK, ale także u Holendrów czy nawet w polskich jednostkach specjalnych. Podobnie jak wyposażenie można dobierać także wielkość samego pudełka. W ofercie BCB znajduje się na przykład bardzo duży zestaw o nazwie „Special Forces", który - jak zapewnia producent - został opracowany na potrzeby żołnierzy jednos- tek specjalnych (BCB nie zdradza szczegółów), z którymi kon- sultowano jego ukompletowanie. Ten zestaw jest bardzo duży i nie da się go wygodnie przenosić w kieszeni kurtki czy spod- ni. To rzecz typowo do oporządzenia lub pasa pierwszej linii. Tutaj trochę miesza się to z pierwotnym założeniem zestawu survivalowego. Gdy będzie na pasie, to jeszcze ujdzie, ale gdy www.fragoutmag.com