Irbilu nie oszczędził toczący się konflikt. Tuż przed
przedmieściami znajdują się pełne uchodźców obozy –
ich mieszkańcy uciekli z Mosulu i innych terytoriów teraz
kontrolowanych przez ISIS. W centrum miasta można
zrobić niemal wakacyjne zdjęcia z wycieczki. Kilkaset
metrów dalej, nieopodal rządowego budynku, niedawno
wybuchł samochód pułapka. Można się też odrobinę
zrelaksować przy grillu, jakieś 200 metrów od konsulatu
amerykańskiego, gdzie ostatnio również eksplodowała
bomba.
− Kawiarnia, z której często korzystaliśmy do tej pory,
nie została ponownie otwarta – mówi nam jeden
z zachodnich przybyszy pracujących w Irbilu. Znaczna
liczba ekspatów, świetnie wyszkolonych robotników,
którzy zostali wysłani tutaj przez zachodnie firmy, już
wyjechała, głównie z powodu recesji, wcześniej nieznanej
w rejonie zamieszkiwanym przez Kurdów. Rozmowa
szybko przechodzi na temat zagrożenia terrorystycznego
– w trakcie naszego pobytu islamiści zajęli miasto Ramadi.
A zaledwie pół godziny drogi od linii frontu, w kurdyjskiej
stolicy, operuje komórka ISIS.
www.fragoutmag.com