Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #10 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/684576

Contents of this Issue

Navigation

Page 245 of 249

Otworzyć otworzy, raz lepiej, a raz gorzej, ale poszarpie krawędzie. Klucza do butli nie używałem, jeszcze nie ten wiek, żeby mnie dotleniać, a i ratownikiem medycznym nie jestem... Otwieracz do kapsli – świetna sprawa. Otwiera bez potrzeby siłowania się i nie wygina kapsli. Ze swojego Treada usunąłem jedno ogniwo, zubażając zestaw o cztery narzędzia – pod topór poszło ogniwko numer 2. Co ważne – należy najmocniej, jak się da, dokręcać śruby! Po przekładce ogniwa jednej o mało nie zgubiłem, potem dokręciłem wszystkie solidnie i teraz nie ma z tym już problemu, a sprawdzam je co jakiś czas. W życiu nie założyłbym do bransolety zegarka: po pierwsze ze względu na masę, po drugie – na funkcjonalność. Aby to miało sens, musiałyby zostać trzy, może cztery ogniwa i do tego praktycznie kompletnie nieużyteczne ze względu na... zegarek. Wtedy to byłby już kompletny overkill i wyłącznie gadżet. Teraz jest to biżut, gadżet, ale i nawet użyteczne narzędzie. Powłoka DLC się ściera. Nie jakoś tragicznie, ale zauważalnie, zwłaszcza w miejscach, gdzie ogniwa o siebie ocierają podczas zdejmowania czy odkładania Treada na półkę. Co jest w tym toolu zaporowe? Cena. TYSIĄC złotych za czarnego i 800 za srebrnego to kosmos. Kupią to więc tylko ludzie majętni albo tacy, którzy są po prostu maniakami marki. Inni za te pieniądze wolą wybrać najbardziej wypasionego Charge'a (albo znacznie tańszego Rebara), zestaw bitów, obsadkę, a za resztę pojadą na wakacje. Zajebisty gadżet, niestety – kosmicznie drogi i o ograniczonym zastosowaniu, bo w sumie to zestaw kluczy i wkrętaków. Aha, chodzą słuchy, że lepiej nie ryzykować wnoszenia Treada na pokład samolotów, bo ponoć jakiś Air Marshall prawie dostał zawału, kiedy zobaczył, że jeden z pasażerów zdejmuje bransoletę i odkręca obudowę laptopa. Lepiej się upewnić przed odprawą, czy można go wnieść, bo można być o parę złotych w plecy... Okiem Płaszczaka Już ponad dwa miesiące mam pakiet kilkunastu narzędzi w zasięgu ręki – ups… na obwodzie nadgarstka, bo to dokładnie jego obwód będzie decydował o tym, ile narzędzi będzie miał twój Tread noszony na co dzień. Mojego pozbawiłem pełnej funkcjonalności, zdemontowawszy dwa ogniwa narzędziowe, które spokojnie spoczywają w pudełku. Mimo swoich rozmiarów (trzy centymetry szerokości, 5 mm grubości) oraz masy (w mojej konfiguracji – ok. 120 g) noszenie go od pierwszego dnia nie sprawia żadnych trudności. Mało tego, mam nieodparte wrażenie, jakbym już go nosił wcześniej. No tak, przecież od kiedy pamiętam, na moim nadgarstku gościł duży zegarek z metalową bransoletą. Trudno mi jest powiedzieć jednoznacznie, jak mam go traktować. Ma atrakcyjny, można wręcz rzec męski design. Poszczególne moduły są świetnie wykonane i wykończone, szczotkowana stal wygląda elegancko. Nosi się go z wielką przyjemnością. Zdaję sobie sprawę z jego możliwości, bo już wielokrotnie użyłem go w roli śrubokręta (wbrew pozorom odpowiednio złożona bransoleta tworzy solidne ramię siły, mocniejsze niż klasyczny prosty śrubokręt), wyjąłem kartę SIM czy otworzyłem przy pomocy specjalnego ostrza przesyłkę. Jednak bliżej mu do męskiej biżuterii niż do multitoola. Tread znakomicie wygląda noszony do białej koszuli i sportowej marynarki – w takiej konfiguracji, przyznaję, zwraca na siebie uwagę i przyciąga wzrok refleksami światła na załamaniach bransolety. Noszony zaś do krótkiego rękawa jest czystą manifestacją funkcjonalności, deklaracją przynależności do grupy mężczyzn gotowych na… no właśnie, na co? Że zawsze o każdej porze dnia jestem gotowy przykręcić śrubę? Widząc wystającą lub niedokręconą śrubę, sięgam do skrzyni narzędziowej i dobieram odpowiednie narzędzie, a nie ozdobę w formie narzędzia. W wypadu Treada jest to dla mnie zbyt teatralne i nakierowane na zwrócenie uwagi otoczenia pozawerbalnym komunikatem: „Hej, zobaczcie, jaki jestem prze… Ups. Jaki jestem prepers". Powiem to jeszcze raz: podoba mi się i będę go nosił, a nawet więcej – jestem tak do niego już na tyle przyzwyczajony, że źle się czuję, gdy go brak na nadgarstku. Stał się obowiązkowym elementem mojej garderoby, podkreślam jeszcze raz – garderoby, tak jak pasek do spodni. Jest też kilka drobnych uwag, począwszy od daniny krwi (!), a skończywszy na spustoszeniu, jakie sieje podczas pracy przy komputerze. Zauważyłem, a dokładniej www.fragoutmag.com

Articles in this issue

Links on this page

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #10 PL