Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/707484
Całość największej w ostatnich latach operacji śmigłowcowej przebiegła bez problemów, a jej epilogiem był przewidziany w scenariuszu kontratak przeprowadzony o świcie, w którego odparciu pomogły Mi-24 i Apache wezwane przez JTAC-a ze 173. Brygady. Następnym zadaniem było jedyne na „Anakondzie" ćwiczenie ogniowe – załogi Mi-24 raziły cele na poligonie drawskim przy użyciu zasobników UPK-23-250 w ramach Joint Fire Exercise – wspólnie z pododdziałami artyleryjskimi i rakietowymi oraz polskimi F-16. Ostatnim epizodem była wspomniana kombinowana operacja w czasie DVDay, w której Apache i Mi-24 wykonywały zadania CAS dla oddziału Sił Specjalnych desantu- jącego się na obiekt za pomocą szybkiej liny z pokładów Mi-17 należących do 7. Eskadry Działań Specjalnych. Załogi tej jednostki również operowały w czasie „Anakondy" z lotni- ska w Mirosławcu jednak pozostawały poza strukturą TF Griffin, funkcjonując w ramach zespołu zadaniowego sił specjalnych, w skład którego wchodzili operatorzy z Polski, USA, Węgier, Chorwacji i Macedonii (7. EDS była jedyną jednostką lotniczą w tym TF, będąc na co dzień w pełni dedykowaną i wyszkoloną do współpracy z siłami specjalnymi). Eskadra wykonywała misje przede wszystkim nocą z użyciem gogli noktowizyjnych – polegały one w większości na penetracji terenu nieprzyjaciela w taki sposób, by uniknąć wykrycia przez radary i dostarczyć (infil) lub podebrać (exfil) grupy operatorów sił specjalnych. W tych przypadkach desantowano głównie z przyziemienia (część Mi-17 należących do Eskadry ma drzwi na obu burtach, dodatkowo tylne wrota zwykle są zdemontowane), choć szybka lina również była w użyciu w pojedynczych przypadkach. Załogi Eskadry przygotowane były również do prowadzenia misji CAS z użyciem uzbrojenia pokładowe- go – strzelcy wyposażeni są w karabiny PK lub napędowe M134D. Dodatkowo w ćwicze- niach „Anakonda" śmigłowce przenosiły niespotykaną dla polskich Mi-17 konfiguracje podwieszeń – cztery standardowe zasobniki UB-32 z niekierowanymi rakietami S-5 i dwa lubiane przez pilotów i skuteczne, ale znane dotychczas raczej z Mi-24, zasobniki UPK-23-250 z działkami GsZ-23 – swego rodzaju nowość na polskim podwórku zaimple- mentowana przez 7. eds. Odmiennym zadaniem było to w epizodzie „Kaper", związane z dostarczeniem zespołu Hostage Rescue na pokład porwanego okrętu. Tutaj liczyła się przede wszystkim perfekcyjna synchronizacja czasowa wymagana, by grupa szturmowa z pokładu śmigłowca została dostarczona jednocześnie z grupami z RIB-ów. Dodatko- wym utrudnieniem były wysokie maszty okrętu, jednak załogi Eskadry, ćwicząc na co dzień tego rodzaju podejścia, poradziły sobie wzorowo. Po desantowaniu śmigłowce pozostawały w ciasnych kręgach wokół okrętu (tzw. overwatch), by razie potrzeby do- starczyć wsparcie snajperskie. Warto dodać, że zewnętrzny kordon wokół akcji ustanowił i monitorował śmigłowiec SH-2G z 43. Bazy Lotnictwa Morskiego również ze snajperem na pokładzie, co było pewnym novum dla załogi wyszkolonej do akcji ZOP. Anakonda przyniosła wymierne korzyści polityczne i wojskowe. Na szczeblu taktycznym pozwoliła nawiązać współpracę między jednostkami (choćby między 12. CAB a 56. Bazą Lotniczą), która z pewnością zaowocuje wspól- nymi przedsięwzięciami w przyszłości (na co bardzo nalega Dowódca Generalny Generalny gen. Mirosław Różański, według którego ćwiczenia z sojusznikami to największa wartość dodana dla polskiej armii). Z punktu widzenia strategicznego dała jasny sygnał państwom wschodniej flanki NATO, że w przypadku zagrożenia Sojusz ma siły i środki by przyjść im z pomocą. Specjalne podziękowania autor składa Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych, ppłk. Szczepanowi Głuszczakowi oraz załogom i żołnierzom 56. Bazy Lotniczej i 7. Eskadry Działań Specjalnych. www.fragoutmag.com