Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/729525
Z ochroną słuchu jest pewien problem – im lepiej go chronimy, tym bardziej wygłuszamy dźwięki otoczenia. WSZYSTKIE dźwięki, czyli zarówno te potencjalnie szkodliwe, jak i te, które jednak przydałoby się słyszeć (np. komendy dowódcy czy prowadzącego strzelanie). Niestety, w przypadku najtańszych rozwiązań, które opisaliśmy w poprzedniej części artykułu, ich działanie jest zero-jedynkowe. Używamy ich, chronimy słuch i jednocześnie odcinamy się od otoczenia. Czasem jest to korzystne, na przykład podczas zawodów sportowych i konkurencji strzeleckich – pozwala bowiem lepiej skupić się zawodnikowi, którego nie rozpraszają dźwięki otoczenia. W większości przypadków warto jednak połączyć ochronę słuchu z możliwością komunikowania się. Problem częściowo rozwiązują ochronniki półaktywne (wkładki douszne z kanalikami), ale nie jest to rozwiązanie idealne, choć z całą pewnością lepsze niż ochronniki pasywne. Dodatkowo otwarcie kanału we wkładkach, mimo że mały, to powoduje spadek poziomu ochrony. Kolejną wadą ochronników półaktywnych i pasywnych jest całkowite uniemożliwienie korzystania ze środków łączności lub znaczne utrudnienie tej czynności. Z pomocą przychodzą tu ochronniki aktywne, dostępne zarówno w wersji wkładek dousznych, jak i „klasycznych" ochronników z muszlami nausznymi i pałąkiem (bądź innym systemem mocowania na głowie, o czym dalej). Ich działanie jest oparte na wykorzystaniu układu elektronicznego, który jest rodzajem filtra częstotliwościowego, realizujący to, co w ochronnikach półaktywnych było osiągane dzięki wykorzystaniu fizyki rozchodzenia się fal dźwiękowych. Dźwięki otoczenia zbierane są przez kierunkowe mikrofony umieszczone w osłonach muszli lub we wkładkach dousznych, a następnie podlegają filtrowaniu – te, które mogą grozić uszkodzeniem słuchu są odcinane, a do ucha strzelca docierają tylko dźwięki bezpieczne. Nie znaczy to jednak, że strzału w ogóle nie słychać – jest on słyszalny, ale jego dźwięk jest wytłumiony i sprowadzony do bezpiecznego dla zdrowia poziomu. W efekcie słyszalny jest – w pewnym uproszczeniu – tak jak strzał oddany z broni wytłumionej. Dźwięki bezpieczne przechodzą przez elektronikę bez strat (w układach najprostszych) lub też mogą być wzmacniane, w zależności od preferencji użytkownika (w ochronnikach droższych). Dzięki temu można w miarę swobodnie rozmawiać, mając założone ochronniki oraz lokalizować w przestrzeni dźwięki otoczenia, co jest szczególnie ważne np. w przypadku myśliwych i żołnierzy. Elektronika wymaga zasilania – najczęściej są to baterie AA lub AAA (jedna lub dwie), rzadziej – i to w zasadzie wyłącznie w ochronnikach dousznych – ogniwa CR123A. Niektóre z ochronników dają także możliwość podłączenia zewnętrznego źródła dźwięku – może to być np. odtwarzacz MP3 czy telefon albo radiostacja. W przypadku rozwiązań tańszych po podłączeniu telefonu www.fragoutmag.com