Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #13 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/763773

Contents of this Issue

Navigation

Page 146 of 249

Etap pierwszy LSOC przekształcił się po kilku godzinach w operację z łodziami półsztywnymi. Nieustannie wyciągaliśmy je z wody, by za chwilę znowu, na czas, biec do morza, rzucać się z łodzią w wodę, wskakiwać do środka, by – pokonując fale – opłynąć boje i wrócić na plażę. Czasami chodziło jedynie o kilka ruchów wiosłem, wyskoczenie z łodzi i ponowne na nią wejście. Zadania były różne i nieustannie się zmieniały, co przeciwdziałało monotonii. Wszystko to oczywiscie na czas. Tylko najlepsza drużyna po powrocie na plażę nie musiała wykonywać serii pompek bądź czołgać się po piachu. Czołgania było sporo, głównie w stronę instruktorów, którzy, posługując się gwizdkiem, naprowadzali uczestników w kierunku danego instruktora. Każdy, kto kiedykolwiek czołgał się po plaży w mokrym ubraniu, wie, że to nic przyjemnego. Ale nie bedę ukrywał, bawiłem się świetnie, bo całość była przecież zabawą, a nie testem do elity US Navy. Nie obyło się również bez ikonicznego dla BUD/S leżenia po szyję w słonej wodzie, z zaplecionymi z sąsiednimi osobami rękoma. Każda fala uderza i szarpie uczestników, co oczywiście nie wydaje się straszne, ale weźmy pod uwagę upływający czas, zimną wodę i wyczerpujące kilka godzin z noszoną na czubku głowy łodzią półsztywną. Czułem się, jakbym odpoczywał, ale dla paru osób ta próba okazała się wystarczającym powodem do kapitulacji. Po szybkim wypłukaniu ubrań z piasku, a w zasadzie wysypaniu kilograma z majtek, zostaliśmy przewiezieni do ośrodka wyposażonego w ścianki wspinaczkowe, tory preszkód i inne akcesoria, również charakterystyczne dla BUD/S. W zespołach i na czas pokonywaliśmy przeszkody, wchodziliśmy na drabinki speleo, biegaliśmy z workami z piaskiem dookoła obiektu. Wszystko to razem. Oczywiście należało motywować tych członków zespołu, którzy radzili sobie gorzej. Większość pokonywała pozorne ograniczenia i dawała z siebie wszystko, pozytywnie zmotywowana przez lidera i grupę. Kilkanaście stacji, na których przygotowano różnego rodzaju przeszkody i zadania zajęły nam resztę dnia, aż do zmierzchu. Nie obyło się bez pompowania i picia wody na komendę. Hydrate or die. Przez cały ten czas Rob Roy, o którym pisałem wcześniej, wydawał komendy i przy pomocy megafonu zmuszał do działania opornych. Musicie wiedzieć, że Rob to naprawdę duży czarny gość, z którym nie należy dyskutować. W końcu był w DEVGRU. Ten przemiły, aczkolwiek wielki facet, wytworzył atmosferę, która pozwoliła ludziom pokonać własne RELACJA

Articles in this issue

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #13 PL