Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #14 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/794319

Contents of this Issue

Navigation

Page 182 of 211

Lonża, jaka jest, każdy widzi. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że nie jest to nic skomplikowa- nego i łatwo to uszyć. Nie bardzo. Jest to element oporządzenia, od którego zależy zdrowie, a czasem i życie użytkownika. Dlatego też musi zostać uszyta z jak najlepszych materiałów i przejść certyfikację, która określa, jakie obciążenie lonża może wytrzy- mać. Inaczej nawet nie ma co sobie zawracać nią głowy, o ile dbamy o własne bezpieczeństwo, a nie zależy nam na elemencie dekoracyjnym. KonstruKCja Przejdźmy do głównego bohatera artykułu – jest nim „Operator retention lanyard with tang and snap- -shackle" (grunt to chwytliwa i łatwa do zapamiętania nazwa) – tu zespół Cetacea Tactical się nie popisał. W ramach ciekawostki, którą wyguglowałem – Cetacea to łacińska nazwa rodziny waleni. Taktyczne walenie… Być może ta nazwa wynika z faktu, że fir- ma ma w ofercie bardzo dużą gamę sprzętu zarówno dla nurków, jak i „taktycznego". Lonża, którą otrzymałem do testów, jest długa. Nawet bardzo, bo ten model ma 180 cm długości w stanie spoczynkowym, a w pełni rozciągnięty mierzy aż 220 cm. No trudno tego nie zauważyć... Byłem w szoku, gdyż wcześniej spotykałem się z o wiele krótszymi lonżami (średnio 75 cm w stanie spoczynkowym). Elementy metalowe to znany oraz ceniony karabiń- czyk firmy Frog – Tango, w jakże taktycznym, czarnym kolorze. Ta wersja jest podobno droższa od tych w ja- skrawych kolorach – wytrzymuje aż 33 kN obciążenia w głównej osi, a w krótszej – 10kN (aby zobrazować, ile to jest – człowieka ważący 85 kg to, zaokrąglając, 850 kN). Tango ma proste, ale skuteczne dwubramko- we zabezpieczenie – aby otworzyć przednią bramkę, należy najpierw nacisnąć tylną. Karabińczyk zyskał uznanie wśród żołnierzy działających przy wsparciu śmigłowców ze względu na możliwość operowa- nia nim jedną dłonią, co w specyfice ich działań jest bardzo ważne. Na drugim końcu taśmy znajduje się znany żeglarzom element – snapszekla. Spotkałem się również z dziwaczną nazwą „szarp-szekla" – praw- dopodobnie ze względu na sposób, w jaki ten ele- ment się otwiera. Charakterystycznie wygięte ramię na zawiasie zakończone jest oczkiem, w które wcho- dzi trzpień utrzymywany w miejscu przez dość silną sprężynę. Jego drugi koniec jest znacząco cieńszy i ma otwór, w którym znajduje się najzwyklejsze, choć czarne, kółko do kluczy. Do tego kółka przymocowa- ny jest kawałek taśmy, złożony trzykrotnie i zszyty, z ryglem, oczywiście. Bardzo dobrym rozwiązaniem, które – nie wiem dlaczego – nie jest popularne, jest użycie elastomerowej końcówki na końcu tej taśmy. Nie dość, że mamy wyczuwalne zgrubienie, to rów- nież jej faktura gwarantuje pewny chwyt i tym samym wypięcie szekli. I tu dochodzimy do samego mecha- nizmu działania snapszekli. Ucho jest utrzymywane w miejscu przez wyżej wspomniany trzpień – od- ciągając go w dół (za pomocą taśmy), chowamy go w prowadnicy i tym samym odblokowujemy ucho, które pod swoim własnym ciężarem opada. Bardzo prosty system i odporny na wszelkie awarie. Chyba, że całkowicie wyrwiemy ten trzpień. Całość wykona- no w taktycznej czerni – kółko również jest czarne i po nim widać najbardziej zużycie, gdyż w 1/3 już nie ma farby, a na samej szekli widać odpryski lakieru. AKCESORIA

Articles in this issue

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #14 PL