Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/915069
początku – kieszenie były stabilne – przy czym raczej łatwe i dosyć szybkie w ob- słudze, pas w miarę wygodny, można było przenosić za jego pomocą sporo sprzętu – stąd długi czas jego użytkowania i po- dobna, co do zasady, konstrukcja now- szych rozwiązań amerykańskich (MLCE, ALICE) i brytyjskich (PLCE). Tymczasem nasze oporządzenie wywodziło się w prostej linii ze stosowanego podczas II wojny światowej i było uboższą kopią wyposażenia niemieckiego. Niestety, w niektórych jednostkach można je spotkać do dziś, choć do wymogów współczesne- go pola walki nie przystaje ono zupełnie (prawdę mówiąc było przestarzałe w 10 lat po jego wprowadzeniu). Nie zapewnia ono żołnierzowi żadnej wygody, jest niestabilne, nie ma żadnej możliwości rozbudowy i jest wykonane z fatalnych materiałów niespełniających współcze- snych standardów (amerykańskie opo- rządzenie szyte jest z różnych rodzajów nylonu od… 1967 roku, kiedy to w na- szym wojsku parciane szelki uznawano za szczytowe osiągnięcie). Ma jednak dwie niezaprzeczalne zalety – jest tanie i łatwe w produkcji, co miało niebagatelne znaczenie w czasach, kiedy szykowano się do wojny totalnej i zmobilizowania z poboru kilkusettysięcznej armii, ale dziś nie jest żadnym argumentem, zwłasz- cza w przypadku armii zawodowej oraz misji zagranicznych. Sytuację starano się po- prawić w połowie lat 90., wprowadzając do wypo- sażenia szelki do prze- noszenia wyposażenia wz.998 wyprodukowane przez firmę Lubawa SA. Nie da się ukryć, że był to znaczący krok naprzód ku poprawie wygody żołnierza – w końcu była to już kamizelka taktyczna, zatem zupełnie ina- czej rozkładająca obciążenie niż szelki z pasem, bez porównania stabilniejsza i wygodniejsza. Niestety, także i ten model oporządzenia był przestarzały praktycz- nie już w momencie wprowadzenia, był on bowiem wzorowany na amerykańskim analiza