Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/915069
Wizualnie rękojeści nie robią spektakularnego wrażenia – na pierwszy rzut oka widać, że priorytetem była użytkowość, a kwestie estetyczne zeszły na dalszy plan. Biorąc jednak pod uwagę, że w ich konstrukcji zastosowano głównie gumę (choćby nazywana tak profesjonalnie jak Versaflex), to jest całkiem nieźle. Pod względem prezencji okładziny nie tracą w znaczący sposób w porównaniu z rękojeściami wykonanymi z g10 czy micarty, za to zyskują ogromną przewagę w kwestii wygody użytkowania. Noże bardzo wygodnie układają się w dłoniach, nie ślizgają się, nie ma też żadnych elementów powodujących uwieranie czy innego rodzaju dyskomfort. Nacięcia we Freeku nawet nie są potrzebne, guma dosłownie klei się do ręki. Pod względem ergonomii oba noże przewyższają w moim przekonaniu nawet poczciwego „Gripka". Rękojeści są delikatnie profilowane, każda z nich ma m. in. podcięcie pod palec wskazujący. Model 560 mógłby mi przyrosnąć do dłoni i nawet bym tego nie zauważyła, ale warto zaznaczyć, że osoby o większych dłoniach bardziej chwaliły Boosta. Standardowo noże zostały wyposażone w klipsy do zaczepienia o krawędź kieszeni. Umożliwiają one noszenie foldera tylko w pozycji tip-up, jest jednak możliwość przełożenia klipsa na drugą okładzinę, co ma znaczenie w przypadku osób leworęcznych. Zarówno model 560, jak i 590 otwiera się za pomocą dwustronnego kołka (ponownie przejaw dbałości o osoby z dominującą lewą dłonią) umieszczonego bardzo blisko krawędzi okładzin. Boost został jednak dodatkowo wyposażony w system wspomagania, który w praktyce okazał się raczej systemem utrudniania. Mechanicznie wszystko działa jak należy, sprężyna wystrzeliwuje klingę z całkiem dużą mocą, bez zarzutu pracuje także blokada zapobiegająca przypadkowemu otwarciu noża. Podczas otwierania klinga prześlizguje się jednak po opuszku palca, przez co łatwo o skaleczenie. Tym bardziej, że siła wyrzutu jest spora, przez co chwyt podczas otwierania www.fragoutmag.com