Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1100428
Mimo rozpowszechnienia tego rodzaju broni działa bezodrzutowe zdają się ginąć w natłoku innych, bardziej medialnych typów uzbro- jenia. Często też mylone są z granatnikami przeciwpancernymi o na- pędzie rakietowym, jak Bazooka czy Panzershreck z drugiej wojny światowej. Do niedawna jeszcze wieszczono im los dinozaurów – wy- ginięcie na rzecz nowoczesnych granatników jednorazowych, granat- ników „hybrydowych" z modułami celowniczymi lub też ultralekkich ppk. Modny obecnie w sferze militarnej technofetyszyzm głosił, że broń z dwuosobową obsługą, bez inteligentnych, naprowadzanych pocisków jest przestarzała i powinna być zastąpiona czymś nowszym. Postu- lat może i dobry, ale nieuwzględniający kilku „detali", takich jak koszty w cyklu życia (LCC), szkolenie, cena amunicji i elastyczność użycia. Od kilku lat działa bezodrzutowe (a dokładnie Carl Gustaw) mają swój cichy, ale wielki powrót. Wyjaśnienie, czemu tak się dzieje, wymaga jednak cofnięcia się o ponad sto lat – do narodzin tego rodzaju broni. Trochę historii Początki sięgają 1911 roku, kiedy to oficer Marynarki Wojennej Stanów Zjedno- czonych komandor Cleland Davis opatentował pierwsze działo bezodrzutowe, a w zasadzie jego przodka. Projekt komandora składał się z dwóch połączo- nych ze sobą luf, z których każda „celowała" w przeciwną stronę. Nabój skła- dał się z pocisku burzącego oraz prochowego ładunku miotającego o zapłonie elektrycznym i zakończony był pokaźnym pakunkiem kulek ołowianych zato- pionych w smarze o łącznej masie równej masie pocisku burzącego. W mo- mencie odpalenia pocisk wylatywał z gwintowanej lufy, przeciwmasa ulegała zaś częściowemu wypaleniu (smar) i wyrzuceniu (kulki ołowiane) z drugiej lufy. Konstrukcja opisywanego działa miała zamek, ale nabój ładowano rozdzielnie, co znacznie utrudniało obsługę broni. Działa owe od 1916 roku montowano na samolotach do zwalczania okrętów podwodnych i sterowców. Wkrótce po tym Anglik Charles John Cooke znacząco udoskonalił wynalazek poprzez zaprojek- towanie amunicji scalonej, już po końcu Wielkiej Wojny zaś jeszcze uspraw- nił poprzez dodanie tzw. dyszy de Lavala, która skuteczniej rozpraszała gazy prochowe poprzez zwiększenie ich prędkości. Wynalazki obu panów były znane w Europie dwudziestolecia międzywojen- nego. W kilku krajach prowadzono prace nad ich twórczym rozwinięciem, np. w zakładach Škody w Czechach, Böhlera w Austrii czy w ZSRR, gdzie stwo- rzono pierwsze, wielkoseryjnie produkowane działo bezodrzutowe. Losy kon- strukcji Sowietów są dość kuriozalne – działo DR BPK (dynamo-reaktiwnaja batalionnajapuszka Kurczewskiego) kalibru 76,2 mm powstało jako owoc inte- lektu studenta i niestety Nikifora inżynierii Leonida Kurczewskiego oraz toczą- cej się czystki i związanego z nią bałaganu, w którego efekcie przedseryjnych prototypów konstrukcji nawet nie przetestowano. Wyprodukowano kilka tysię- cy sztuk DR BKP tylko po to, żeby większość z nich zezłomować jako nienada- jące się do użytku. Jednakże podczas wojny zimowej z lat 1939–1940 niektóre ocalałe egzemplarze z poprawionych serii produkcyjnych trafiły na front, gdzie zostały zdobyte przez Finów, którzy wnikliwie zapoznali się z nowym rodzajem uzbrojenia. Prace nad działami bezodrzutowymi prowadzono też w Republice Weimarskiej, a potem w hitlerowskich Niemczech. Ich efektem stały się dopracowane dzia- ła, które weszły do nisko seryjnej produkcji. Pragmatyczni Niemcy z miejsca docenili ich zalety, głównie niską masę i niezłą celność. Działo tego typu miało przemieszczać się wraz z piechotą i niszczyć ogniem bezpośrednim wykryte cele. Odbiorcami nowego uzbrojenia miały się stać formacje, które działają w trudnym terenie lub w oderwaniu od zaplecza – piechota górska oraz spa- dochroniarze (stąd nazwa LG – Leichtgeschütz). Działo 7,5 cm LG 40 weszło do produkcji w 1940 roku, do 1944 roku powstało jego 653 egzemplarzy. Początkowo opracowanie Kruppa miało liczne choroby wieku dziecięcego i po przejęciu projektu przez Rheinmettal zostało udoskonalone. Z kolei 10,5-centymetrowych LG 42 wyprodukowano od 1941 do 1944 roku 528 sztuk. Wersja 7,5 cm dla piechoty górskiej ważyła 270 kg, a jego długość z dyszą wy- lotową wynosiła 1150 mm. Pocisk o masie 5,8 kg wyrzucany był z prędkością 345 m/s, donośność ogniem pośrednim wynosiła zaś teoretycznie do 6,5 km. Wersja dla spadochroniarzy była wykonana ze stopów lekkich i ważyła zaled- wie 175 kg. 10,5-centymetrowy LG 42 ważył już 480 kg i cechował się dono- śnością 8,5 km. W czasie wojny powstało zaledwie 144 000 sztuk amunicji do wersji 7,5 cm i 450 000 do 10,5 cm. Ponieważ zmorą spadochroniarzy był brak broni przeciwpancernej, dość szybko powstały granaty kumulacyjne –Granate 38 Hl/B 7,5 cm wyposażone w ładunek kumulacyjny, który pokonywał 70-mi- limetrową płytę stalową ustawioną prostopadle lub też 60-milimetrową płytę pochyloną pod kątem 30° od pionu – nie były to oszałamiające wartości, do- www.fragoutmag.com