Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1128562
Początkowo dość specyficzny (i raczej nieudany) był sposób odpalania granatów kumulacyjnych Wewnątrz tylnego chwytu (z mechanizmem spustowym) mieścił się pudełkowy magazynek na naboje zapałowe. Po załadowaniu granatu należało za pomocą zamka ślizgowo-obroto- wego załadować nabój zapałowy, co jednocześnie napinało sprężynę iglicy. Po dociśnięciu kolby do ramienia (co dezaktywowało bezpiecz- nik automatyczny) możliwe było ściągnięcie spustu i zwolnienie iglicy, która odpalała nabój zapałowy, ten zaś przez kanał ogniowy inicjował odpalenie ładunku miotającego granatu przeciwpancernego. Pierwotnie PzF 44 był raczej działem bezodrzutowym, które w momencie odpalenia granatu wyrzucało przeciwmasę. Opisana wyżej konstrukcja była dość skomplikowana w użyciu i jako taka krytykowana – dlatego broń szybko przeszła modernizację i od 1973 roku miała już mniejszego kalibru (ale o wyższej przebijlaności) granat kumulacyjny o napędzie kombinowa- nym – bezodrzutowym wyrzucaniu z lufy i potem rakietowym. W efekcie broń ta stała się w zasadzie analogiem sowieckiego RPG-7 i była doń podobna nawet wizualnie. Długość późnych wersji PzF 44 wynosiła 880 mm, a masa – 7,8 kg. Granat kumulacyjny DM32 posiadał masę 1,5 kg i był w stanie pokonać do 370 mm stali, a zasięg prowadzenia ognia do celów ruchomych wy- nosił oficjalnie 300 m, choć realnie był o połowę krótszy. Żywotność wy- rzutni określono na 2000 strzałów. Skuteczność niemieckiego granatnika w zasadzie nie odbiegała od innych broni tego typu z lat 60. i 70. W przy- padku strzelań do pojazdów z monolitycznym pancerzem stalowym jak T-62 i T-55 głowica wystarczała do penetracji pancerza z zastrzeżeniami tymi samymi, co w przypadku poprzednika z lat drugiej wojny świato- wej. I tak też postrzegali jego skuteczność Niemcy. Problem rozpoczął się wraz z poznawaniem przez armie NATO nowych faktów dotyczących kolejnej generacji sowieckich czołgów z lat 70. – T-64A, T-80 i T-72A – początkowe ich oceny były straszliwie chybione w kwestii np. opan- cerzenia, szybko jednak nadrabiano zaległości. Okazuje się, że wywiad krajów NATO, a zwłaszcza brytyjski, wiedział całkiem sporo o czołgach Sowietów – wszystko dzięki wręcz niewiarygodnym wyczynom brytyj- skiego i amerykańskiego wywiadu w ramach trwających ponad 30 lat operacji United States Military Liaison Mission (USMLM) oraz BRIXMIS, czyli misji oficjalnych obserwatorów wojskowych, którzy legalnie oraz w ramach prawie że dyplomatycznego immunitetu obserwowali ma- newry Układu Warszawskiego, a w szczególności ZSRR. Realnie ofice- rowie wywiadu udający obserwatorów USMLM oraz BRIXMIS zajmowali się pozyskiwaniem krytycznych danych o technice wojskowej ZSRR, często podczas niesamowitych operacji szpiegowskich. Apogeum miało miejsce w 1981 i w 1984 roku. W pierwszym przypadku trzech oficerów www.fragoutmag.com