Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1128562
zbyt udany ręcznie miotany ładunek kumulacyj- ny PWM(L) – wyprodukowano go około 200 000 sztuk, jednak tym, co realnie wzmocniło obronę ppanc. hitlerowskich wojsk, było wprowadze- nie Panzerschrecka i Panzerfaustów. Pierwszy powstał jako twórcza kopia zdobytych w listo- padzie 1942 roku Bazook. Amerykański pierwo- wzór pokonywał zaledwie 90 mm płyty pancerza (przy uderzeniu prostopadłym), ale już niemiecki Panzerschreck – 220 mm stali w tych samych warunkach, trafienie w cel poruszający się z pręd- kością 30 km/h było zaś możliwe z dystansu aż 150 m. Mimo że pancerzownica była koszmarna w obsłudze i podatna na uszkodzenia w walce, to jednak stosowano ją masowo – powstało prawie 290 000 sztuk Pancershrecka i ponad 2,2 mln pocisków do niej. Była też tania (koszt 70 reih- smarek) i szybka (10 roboczogodzin) w produkcji. Dzięki sporemu zasięgowi skutecznemu ognia oraz dość skutecznym granatom kumulacyjnym stanowiła istotne wzmocnienie obrony ppanc. jednostek Wehrmachtu i Waffen-SS, przy czym kierowano ją głównie do walk na południu i za- chodzie Europy, gdzie teren pozwalał na lepszą kompensację jej niedostatków. Najważniejszą bronią kumulacyjną II WŚ był jednak niemiecki Panzerfaust. Mimo że był on prekursorem ręcz- nych granatników przeciwpancernych, to jego metoda działania pozwala zaklasyfikować go do dział bezodrzutowych - granat kumulacyjny nie był miotany za pomocą silnika rakietowego (jak w Bazooce lub Panzershrecku), a dzięki ładun- kowi prochowemu w kartonowej tulei, który do- datkowo wyrzucał z rury-wyrzutni kartonową zaślepkę. W efekcie nadkalibrowy i jednorazowy Panzerfaust w momencie strzału równoważył siły działające na rurę wyrzutni i strzelca zachowując się jak działo bezodrzutowe – łącznie z pokaźnym pióropuszem ognia za wyrzutnią i strefą niebez- pieczną do 10 m. Nowa broń, produkowana od sierpnia 1943 roku, przechodziła stałą ewolu- cję. Pierwsze wersje (Faustpatrone, Panzerfaust Klein; Panzerfaust 30) pokonywały do 150 i 200 mm stali, ale ich zasięg efektywny wynosił zaledwie 30–40 m. Kolejne wersje – Panzerfaust 60 i 100 pokonywały już 200 mm stali, ich zasięg maksy- malny do celów stacjonarnych/ruchomych wy- nosił zaś odpowiednio dla obu wersji 60/100 m i 80/150 m (jednak zasięgi efektywne były prawie o połowę mniejsze). Przede wszystkim Panzer- fausty były produkowane masowo – do końca Trzeciej Rzeszy powstało 8,5 mln wszystkich wersji(!) i to właśnie owa broń przyczyniła się do znacznego uodpornienia niemieckiej piechoty na ataki sowieckich czołgów, zwłaszcza w ostatnim roku wojny, kiedy brakowało dział przeciwpancer- nych, pancernych i czołgów. Co prawda globalna skuteczność użycia Panzerfausta oscylowała między 3,5 a 7% strat zadawanych alianckiej broni pancernej – nie była zatem wysoka, ale po odjęciu start od ognia dział przeciwpancernych i czołgów okazywało się, że aż połowa niszczonych przez Niemców czołgów padła ofiarą Panzerfau- stów. Była to zatem broń wybitnie masowa, tania i.. akceptowalnie skuteczna, choć wnioski z jej bojowego stosowania szybko „wyleczyły" Niem- ców z uważania jej za „wunderwaffe". Mimo że głowica była w stanie pokonać w zasadzie każdy pancerz czołgu, to jednak realny zasięg ognia był dość niski – rzędu 30 – 40 m, a dochodził maksy- malnie do 50 m. W efekcie skuteczne użycie było możliwe wyłącznie w przypadku braku osłaniania wrogich czołgów przez piechotę. I faktycznie – tam, gdzie owej zabrakło, Panzerfausty wspa- niale spisywały się przeciw T-34. Jednakże osłona alianckich Shermanów przez żołnierzy lub też so- wieccy „desantnicy" redukowali możliwość sku- tecznego rażenia Panzerfaustami prawie do zera. Podobnie ogniem artylerii, który Sowieci potrafili prowadzić dosłownie „po własnych czołgach". Wiele zatem zależało od taktycznej biegłości przeciwnika i odpowiednio prowadzonej obrony, która miała odcinać czołgi od wsparcia piechoty. Zresztą geneza niemieckich „pancernych pięści" wywodziła się wprost z walk z 1942 roku, gdzie piechota Wermachtu i Waffen-SS była w stanie utrzymać pozycje, ale sowieckie czołgi „przedzie- rały" się same w głąb bronionego ugrupowania i musiały być sprawnie niszczone przez improwi- zowane oddziały „niszczycieli czołgów" w głębi własnej obrony. Sytuacja z lat 1944 – 1945 była już jednak diametralnie inna – na czele ze zdecy- dowanie wyższą taktyczną biegłością Sowietów. Niemniej Panzerfaust jako pewna idea i rodzaj broni sprawdził się – nie dziwi zatem, że odradza- jąca się Bundeshwera posiadała tej klasy broń. Droga do Panzerfausta 3, czyli mroki Zimnej Wojny Zaraz po odtworzeniu niemieckiej armii rolę bro- ni najniższego szczebla przejęła amerykańska Bazooka, czyli pierwowzór Panzershercka, oczy- wiście w udoskonalonej wersji. Ponieważ była to broń pełna wad, a w Niemczech istniała pewna baza opracowań jeszcze z 1945 roku, dość szyb- ko powstała rodzima niemiecka konstrukcja – PzF 44 2A1 (zwany też nieoficjalnie Panzerfau- stem 2). Broń ta została skonstruowana w latach 50. przez dwie firmy – Dynamit Nobel, który opracował napędzany rakietowo granat kumu- lacyjny oraz H&K, które opracowało wyrzutnię kalibru 44 mm. Nową broń wprowadzono do służby w 1963 roku i używano aż do końca zimnej wojny. WOJSKA LĄDOWE