Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1162130
resztę procesu wykonuje automat. Do tego konstrukcje te wyposażono prosty komputer balistyczny, zaś całość montowana jest na platformie o wymiarach około 1x1 m, która może być ustawiona na prawie dowolnym nośniku. Teoretycznie dobry pomysł realnie jednak okazuje się w unikalny sposób łączyć wady moździerzy holowanych z automatycznymi. Przed- ziały bojowe nie są hermetyzowane, załoga narażona jest zatem nie tylko na odłamki, ale przede wszystkim na warunki atmosferyczne. Tyczy się to też dość delikatnych i wyposażonych w liczne napędy układów ładowa- nia. Czeskie doświadczenia z Pandurami i nasze rodzime z testami wież RCWS-30 i UTD-30 w komorach klimatycznych każą raczej przewidywać poważne problemy z niezawodnością tego typu „otwartych" konstrukcji w naszych warunkach. Po drugie, szybkostrzelność wynosi realnie mniej niż zwykle deklarowane 10 strzałów na minutę i mieści się w wartości 6 – 8 pocisków. Zasięg ognia też jest zwykle mniejszy niż klasycznych konstrukcji, zaś poważnym problemem pozostaje czas stabilizacji nośnika po strzale. Do tego koszt ich zakupu jest zasadniczo wyższy niż moździ- erzy holowanych, nawet z nowoczesnym SKO, na co wpływ ma skomp- likowana konstrukcja napędów oraz automatu ładowania. Jedynym real- nym plusem jest wysokie bezpieczeństwo użytkowania oraz szybki czas gotowości do otwarcia ognia i czas odboju – oba rzędu 30 s. Ostatnią grupą są zwykłe moździerze holowane, instalowane na obrotowych platformach, również w przedziałach bojowych zmo- dyfikowanych KTO lub BWP. Przykładem takich konstrukcji jest np. amerykański M1064, czyli moździerz samobieżny na bazie transportera M113, z umieszczonym w przedziale bojowym 120 mm M120. Innym przykładem (również z USA) jest M1129 Mortar Carrier, czyli moździ- erz RMS6L 120 mm na podwoziu KTO Stryker. Przez wielu właśnie owe konstrukcje uważane są za „złoty środek" łączący umiarkowaną cenę z wysoką mobilnością i siłą ognia 120 mm moździerzy, jednakże uważ- na lektura instrukcji obu (FM-3.22-90 oraz ST 3-22.7) pokazuje, że nie mogą być traktowane jako rozwiązanie lepsze niż samobieżne moździ- erze wieżowe z wielu przyczyn. W M1129 przejście z pozycji marszowej (moździerz w położeniu transportowym, ze zdemontowaną osłoną wylotu lufy, celownik M67 zabezpieczony w skrzynce transportowej, zamknięte regały amunicyjne oraz dwudzielny właz w stropie przedziału moździerza) zajmuje od 45 s (poziom „Expert gunner") do 80 s (najdłuższy czas w ra- mach zaliczenia) – całość w trybie manualnym, w przypadku przygotowań do prowadzenia ognia za pomocą SKO powyższe czasy rosną do odpowied- nio 50 – 95 s (!). Paradoksalnie zatem jest on identyczny jak... moździerzy holowanych 120 mm M-120. Oczywiście czas odboju jest bardzo dużą zaletą tego typu konstrukcji, jak M1129 – możliwy jest też natychmias- towy odbój z otwartymi włazami nad przedziałem bojowym, ale z ogran- iczeniem prędkości do 15 km/h, ponieważ otwarte włazy (z których każdy waży 180 kg) stanowią zagrożenie dla załogi podczas jazdy w nierównym terenie (łatwo może dojść do zerwania ich blokad), zaś nawet uproszczo- na procedura opuszczania lufy RMS6L i zamykania włazów zajmuje około 15 – 20 s. Sam moździerz ma zasięg ognia od 180 do 6700 m i jest on jednak istotnie mniejszy niż innych konstrukcji. Do tego, z racji ciasnoty przedziału i ergonomii wykonywanych czynności, zakres ruchów moździ- erza w azymucie jest istotnie ograniczony. Załoga nie jest też chroniona podczas strzelania przed wpływem warunków atmosferycznych oraz działaniem broni ABC. Mocną stroną jest przewożony zapas amunicji, tj. 48 pocisków 120 mm, dodatkowo może być też przewożony drugi moździerz – kalibru 81 lub 60 mm. Bardzo dobra jest też szybkostrzel- ność wynosząca od 16 do (realnie z korektą wycelowania) 8 – 10 strzałów na minutę. Niewątpliwie konstrukcje takie jak M1064 czy też M1129 są lepszym wyjściem niż moździerze holowane – głównie dzięki krótkiemu czasowi odboju, co powoduje, że mogą działać na polu walki nawet zagrożo- nym ogniem kontrbateryjnym, niemniej odkryte przedziały bojowe niosą ze sobą szereg wad, o których należy pamiętać. Jest to po prostu tanie rozwiązanie, które obecnie sami Amerykanie planują zastąpić konstrukcją klasy polskiego SMK Rak, co też jest dość wymowne i najlepiej pokazuje, że przyszłość należy do tego typu konstrukcji. Moździerze w systemie Mimo że moździerze dużego kalibru są bronią wsparcia batalionu, to jednak nie operują w próżni, co dobrze pokazuje porównanie artylerii na szczeblu brygady w Polsce, USA i Rosji. Polskie brygady zmotoryzowane (KTO Rosomak) jako wsparcie mają 24 haubice samobieżne kal. 122 mm (lub armatohaubice samobieżne kal. 152 mm) w dywizjonie artylerii samo- bieżnej. Dodatkowo w batalionach jest łącznie 18 moździerzy holowanych kal. 98 lub 120 mm, Docelowo zamiast nich być 24 lub nawet 36 SMK Rak 120 mm. Polskie brygady zmechanizowane mają w zasadzie iden- tyczne wsparcie, z tym że tutaj królują haubice samobieżne 122 mm 2S1 (24 sztuki) oraz 16 moździerzy holowanych kal 98 lub 120 mm. Ciekawie wypada nasz krajowy potencjał w zestawieniu z amerykańskimi brygadami POJAZDY