Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1208658
Ludzkość od zarania dziejów do przeżycia potrzebuje ognia. To on dostarcza energię – pozwala się ogrzać i podgrzać jedzenie. Z biegiem lat ludzie uczyli się ten ogień coraz lepiej kontrolować. Pojawiły się pochodnie, które umożliwiły łatwe jego przenoszenie. Wymyślono różne konstrukcje palenisk, które sprawiały, że drewno z czasem spadało w dół „dokładając się" samo. Kolejnym stadium ujarzmiania ognia było zaprzęgnięcie go do pracy – najpierw w silniku parowym, potem spalinowym. Dzisiaj nowoczesne samochody dają nam możliwość przemieszczania się, ogrzania się i tylko jajecznicy nie robią, a wszystko przy znikomym zużyciu paliwa i bez konieczności ingerencji w cokolwiek. Silnik sam zasila pompy, wszystko działa zupełnie bezobsługowo. Ale do czasu. Do czasu, kiedy za oknem temperatura nie spadnie w „jakuckie" rejony, czyli od -40 do -70 stopni. Co wtedy robić? Z takim wyzwaniem zmierzyli się w zimie 2019 autorzy bloga „Kapitan i Admirał: Przygoda i Przypał" jadący starą terenówką (Toyota 4Runner 3.0 TD z 1994 roku) w kierunku Gór Momskich, by zdobyć ich najwyższy szczyt i nadać mu nazwę na cześć wybitnego polskiego badacza, Benedykta Dybowskiego. Ale jak po powrocie z długotrwałej wyprawy w góry odpalić samochód, który przez wiele dni stał w tajdze na kilkudziesięciostopniowym mrozie? WYPRAWA