Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1208658
religijnym czy językowym – wówczas te czynniki często odgrywały decydu- jącą rolę. W takiej sytuacji obie strony rywalizują o poparcie miejscowej ludno- ści lub przynajmniej jej części i prowadzą działania określane mianem „walki o ser- ca i umysły" – próbują poprzez rozmaite działania, w tym propagandę, przekonać ludność o słuszności własnych racji. Z reguły strona słabsza, czyli partyzan- ci, ją wygrywają, gdyż dysponują wyż- szym kapitałem kulturowym. Jako miej- scowi znają nie tylko język, zwyczaje, postawy, lęki i nadzieje lokalnej ludności, lecz także mogą to wszystko wykorzystać na swoją korzyść. Siły państwowe – inter- wencyjne, okupacyjne czy stabilizacyjne – kapitału kulturowego jest procesem długim i bolesnym. Mówiąc wprost, gdy zwykłe przeczytanie napisu na murze czy ulotki wymaga tłumacza, o bardziej skom- plikowanych czynnościach nie mówiąc, a lojalność samych tłumaczy i innych miej- scowych sojuszników jest często wątpli- wa, trudno mówić o skutecznej walce o poparcie lokalsów. Kolejnym ważnym czynnikiem, jak pokazu- ją przykłady historyczne, jest możliwość uzyskiwania wsparcia z zewnątrz. Sama ludność i jej poparcie to nie wszystko. Do walki potrzebna jest broń, potrzebne jest także szkolenie w jej użyciu. Jeszcze korzystniejszą sytuacją jest posiadanie miejsca, gdzie partyzanci mogą zostać odesłani na odpoczynek, szkolenie czy w celu leczenia ran. Taki komfort mieli choćby partyzanci jugosłowiańscy czy francuscy w czasie wojny, którzy mogli liczyć na bogatsze wsparcie z Zachodu niż na przykład walcząca w dużo mniej korzystnych warunkach Armia Krajowa. Z drugiej strony, punktem ciężkości po silniejszej stronie jest także społe- czeństwo i jego zdolność do akceptacji rosnących kosztów kontroli czy okupa- cji danego terenu. Chodzi tu zarówno o żołnierzy (w tym straty), wydatki na cele wojskowe i koszt polityczny, jakim jest brak łatwego zwycięstwa lub konieczność długiego oczekiwania na rozwiązanie polityczne. Ten mecha- nizm zadziałał we Francji podczas wojny w Algierii czy w Stanach Zjednoczo- nych podczas interwencji w Wietnamie. Zwłaszcza w USA widoczna była rola me- diów, które przekazywały do kraju daleki od oficjalnego optymizmu obraz wojny, co podsycało ruchy antywojenne. Sprze- ciw nasilił się bardziej wtedy, gdy zaczęto powoływać do wojska synów rodzin klasy średniej, w tym studentów. Ameryka- nie wyciągnęli z tego wnioski. Problem poparcia opinii publicznej został rozwiąza- ny przez odejście od obowiązkowej służby. To, w połączeniu z mniejszymi stratami w ludziach i ze szczególnym stosun- kiem amerykańskiego społeczeństwa do wojska, sprawiło, że obecne konflik- ty, trwające znacznie dłużej niż inter- wencja w Wietnamie nie budzą sprzeci- wu społeczeństwa. Podobnie postąpiła Rosja podczas drugiej wojny czeczeńskiej, choć odbywało się to w innych realiach ustrojowych. Za sprawą zastąpienia poborowych żołnierzami zawodo- wymi (lub kontraktowymi), cenzury w mediach i blokowania działalności organizacji opozycyjnych sprzeciw wobec wojny został zredukowany do minimum. Co więcej, państwo niedemokratyczne ma z reguły mniej oporów przed stosowaniem drastycznych środków, w tym masowych represji. Pojawia się więc pytanie, czy tego rodzaju działania mogą mieć znaczenie dla Polski w naszej obecnej sytuacji? Potencjalnie, opcja podjęcia działań nie- regularnych wobec agresji obcego pań- stwa i okupacji części lub wręcz całości terytorium brzmi atrakcyjnie i łatwo określić, jak powinny wyglądać takie siły. Atrakcyjność takiego scenariusza wzmacnia fakt, że Polska dysponuje dużo mniejszym potencjałem niż Rosja, więc w przypadku konfliktu, zwłaszcza gdyby z jakiegoś powodu zobowiązania sojusznicze nie zapewniłyby udzielenia Polsce pomo- cy, należy się więc liczyć z niekorzystnym przebiegiem wydarzeń. Warto przy tym pamiętać, że w okresie zimnej wojny państwa NATO przygo- towywały się na ewentualność okupa- cji, zarówno poprzez szkolenie pod tym kątem własnych jednostek specjalnych, jak i tworzenie przez służby wywiadow- cze zakonspirowanych sieci stay behind, spośród których największy rozgłos zyskała, po ujawnieniu jej istnienia w atmosferze skandalu, włoska sieć „Gladio". Łatwo wskazać, jak mogłaby wyglądać taka sieć w polskich warunkach. Jej pod- stawowym elementem byłyby niewielkie, autonomiczne komórki, liczące nie wię- cej niż 12 osób, a optymalnie mniej – około czterech do sześciu, mające opar- cie w istniejących już sieciach społecz- nych, zapewniających oparcie w terenie. Jest także możliwe, że same komórki tworzone byłyby przez osoby wcześniej się znające i darzące się zaufaniem, mające przeszłe wspólne doświadczenia z tego samego okresu i miejsca nauki, www.fragoutmag.com