Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1323556
– tu trzeba chcieć to zrobić i nie ma możliwości zro- bienia tego przypadkiem, jak z krótkim łożem. Ponoć właśnie przypadkowe przekręcenie regulatora było jedną z przyczyn jego wypadania w wojsku. W naszym karabinku regulator nigdy nie przekręcił się samoist- nie do położenia do demontażu, choć obecnie do jego przekręcenia trzeba użyć mniejszej siły niż początko- wo. Nadal jednak trzeba chcieć go wyjąć, aby go wyjąć. A skoro przy tym jesteśmy – tak naprawdę ten re- gulator w broni sportowej jest po nic, w karabinku wojskowym jest zaś po to, by pewnie z 90% żołnierzy nigdy nie użyło go do czegoś innego niż rozkładanie broni. Z drugiej strony jest to element, który obrósł już w legendę (abstrahując od tego na ile to legenda, a na ile prawda) do tego stopnia, że część użytkowników stara się przymocować go do broni w różny sposób, by uchronić przed zgubieniem. Można by więc (tak, wiem, to wojsko, więc specyficzny sposób wprowadzania zmian) przekonstruować go i wyposażyć w dodatkową blokadę albo zastąpić go regulatorem uniemożliwiają- cym przekręcenie bez użycia narzędzi (coś na kształt śruby) – usunąć całkowicie się go nie da, bo konstruk- cja układu gazowego Grota wymaga wyjęcia regulatora do wyjęcia tłoczka. Myślę, że to mogłoby wyeliminować albo przynajmniej zweryfikować opowieści o wylatują- cych regulatorach. Urządzenie wylotowe jest podobne konstrukcyjnie do wojskowego, choć nie jest zakołkowane i nie ma podcięcia do mocowania bagnetu. Osadzono je na standardowym gwincie 1/2-28", dzięki czemu można je wymienić na dowolne inne z tym gwintem. Standardo- we działa mniej więcej tak, jak znane urządzenie typu A2, czyli trochę redukuje oddziaływanie broni na strzel- ca i ogranicza płomień wylotowy, ale nie ma go co po- równywać z urządzeniami wylotowymi renomowanych firm, które można dokupić na rynku, a które działają bez porównania lepiej. Nasz Grot „zjadał" wiele typów amunicji i tylko po jed- nym miał torsje – nie chciał strzelać amunicją Barnaul i już. Wiadomo, że jest to amunicja tania, o dość pod- łej jakości, do tego łatwiej niszcząca lufę i nierówna. I właśnie ta nierówność była przyczyną odmowy współ- pracy karabinka z nią. Podczas używania amunicji z jednej partii, z jednego pudełka zauważyliśmy, że na jednej paczce karabinek strzela bez problemu, a na kolejnej przekształca się w repetier – zespół ruchomy cofa się na tyle, że wyrzuca łuskę, ale nie tak daleko, by pobrać kolejny nabój z magazynka. Nie miała przy tym znaczenia nastawa regulatora gazowego, magazynek czy inne czynniki, dlatego zaprzestaliśmy używania tej amunicji w Grocie i problem zniknął. Jeśli chodzi o magazynki, to karabinek działa po- prawnie ze wszystkimi z wyjątkiem Magpul PMAG 3. generacji (nie da się go zatrzasnąć w gnieździe) oraz stalowego magazynka C Products Defence (zbyt łatwo dawał się wepchnąć za głęboko do gniazda, po czym blokował się w jego wnętrzu). Ostatnio także pojawiły się zacięcia na nowych magazynkach Troy Battlemag. Niektórzy użytkownicy narzekają również na jakość magazynka fabrycznego, ale w naszej broni nie był praktycznie używany, więc nie mamy zdania na jego temat, choć porównując jego budowę z Battlemagiem problemy faktycznie mogły występować. W pewnym momencie pojawiły się problemy z za- trzymywaniem zespołu ruchomego w tylnym położeniu polegające na tym, że od czasu do czasu nie łapał on zaczepu po ostatnim strzale. Nie miały przy tym zna- czenia amunicja, magazynek oraz to, czy broń była czyszczona czy nie. Co więcej, częstotliwość „nieza- trzymania" zaczęła wzrastać, aż w końcu, przy okazji pobytu w Radomiu oddaliśmy karabinek do serwisu, skąd wrócił... po 15 minutach. Od tego czasu problem zniknął, a technik usuwający awarię, zapytany co zrobił, odpowiedział, że dokładnie przeczyścił, przedmuchał sprężonym powietrzem i nasmarował zespół zaczepu. Ostatnio doszło także do awarii wszystkich trzech karabinków widocznych na zdjęciach. Na jednym strze- laniu, w jednym czasie wystąpiła identyczna awaria, która wyglądała podobnie do doublefeed. Przy czym różnicą był fakt, że zakleszczeniu ulegała pusta łuska skręcona w lewo oraz nabój podany z magazynka i za- blokowany na wślizgu. Po dokładnym przyjrzeniu się widać było, że łuska opiera się szyjką o krawędź okna wyrzutowego z lewej strony (zasłoniętego zaślepką). Łuski nie dawało się wyjąć i konieczny był demontaż broni – po wyjęciu z komory zespołu ruchomego łuska wypadała bez problemu. Złożenie broni, kolejny strzał – to samo. Rozłożenie – łuska wypada. Chwila zasta- nowienia i nagłe olśnienie. Przyczyną okazało się złe złożenie broni, czyli z zamkiem ustawionym do wyrzu- cania łusek w lewo. Tak, dokonał tego autor niniejsze- go artykułu i to we wszystkich trzech Grotach po sesji foto. Brawo ja! No cóż, karabinków rodziny AR (15 i 18) nie da się złożyć źle, z zamkiem ustawionym „w lewo", bo otwór kołka sterującego w zamku jest asymetryczny, ale Grot ma otwór symetryczny, z uwagi właśnie na możliwość zmiany kierunku wyrzucania łusek. I z tego właśnie po- wodu trzeba uważać przy składaniu i zamek ustawiać zawsze pazurem wyciągu w stronę otwartego okna wyrzutowego. Podobna przyczyna leżała u podstaw utraty skupie- nia w naszym karabinku podczas jednego ze strzelań. Okazało się, że nie można dokładnie wyzerować nowe- go celownika, bo z odległości 50 i 100 m broń siała po tarczy (przestrzeliny mieściły się w obrębie koła tarczy TS-4). Po uświadomieniu sobie, że karabinek był czysz- czony dwa dni wcześniej sprawdziłem jego elementy i (znowu – brawo ja!) zauważyłem, że nie dokręciłem lufy... Na szczęście miałem ze sobą bransoletę Tread, którą dokręciłem lufę zgodnie z instrukcją (do zgrania znaczników) i problem został rozwiązany, a skupienie wróciło do normy. Po około 2500 strzałów w naszym Grocie pękła igli- ca. Kiedy obejrzałem ją dokładnie, okazało się, że nie było kwestii „Andrzeju, czy to pęknie?", ale raczej „An- drzeju, kiedy to pęknie?". Otóż konstrukcja iglicy z ka- rabinków z początku pierwszej serii wykonana była tak, że przy „zgrubieniach" prowadzących ją w kanale iglicy w zamku powstawał karb, w którym generowały się na- prężenia. To w efekcie po prostu musiało doprowadzić do pęknięcia – no praw mechaniki pan nie zmienisz. Iglica została wymieniona na nową, wykonaną tak, że www.fragoutmag.com