TEKST: MICHAŁ PIEKARSKI FOTO: MARCIN OGDOWSKI
w Paryżu formalnie gwarantowały istnienie Wietnamu Po-
łudniowego. Lokalne siły miały bronić Wietnamu Południo-
wego, ale istniała możliwość, że USA ponownie wykorzy-
stają swoje siły powietrzne do powstrzymania ofensywy
Północy. W rzeczywistości, ze względu na kryzys politycz-
ny w USA - aferę Watergate, rezygnację Nixona i wynikają-
cą z niej silną opozycję w Kongresie, potęga militarna USA
nie mogła być otwarcie wykorzystywana w sytuacjach, kie-
dy byłoby to najbardziej efektywne. We wczesnych latach
siedemdziesiątych armia Wietnamu Północnego nie była
siłą partyzancką, jak Viet Cong przed ofensywą Tet. Były
to konwencjonalne siły zbrojne z czołgami, transporterami
AFGANISTAN
opancerzonymi, artylerią i zmotoryzowanym transportem
podatnym na ataki z powietrza.
I to jest powód, dla którego większość armii świata
miała problemy z partyzantami. Rozproszone nie tylko
w trudnym terenie – takim jak dżungle, lasy, góry, ale także
wśród miejscowej ludności. Żaden radar nie byłby w sta-
nie wyśledzić partyzantów wśród pozornie niewinnych
mieszkańców wsi, a żadne satelity nie byłyby w stanie po-
móc w znalezieniu ciężarówek załadowanych IED wśród
wielu innych w ruchu miejskim. Operacje kontrpartyzanc-
kie wymagały nie tylko różnych czujników i metod zbie-
rania danych wywiadowczych, ale także silnego nacisku
5
www.fragoutmag.com
ANALIZA