Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1437153
Najpierw było: „O nieeee, jaki wielki!", a za chwilę, po tym, jak zobaczyłem go na glocku kolegi: „Eeej, nieźle to wygląda!". Tak zaczęła się „przygoda ze szwedzkim pudełkiem" – jak lubię graty ze Szwecji, tak i w tym przypadku zacząłem się zastanawiać. No bo wiecie, konstrukcja zamknięta i „się nie brudzi w środku", solidny, pancerny i bateria z boku. Od samego początku, od kiedy pojawiła się jazda na celowniki na broni krótkiej, bacznie śledziłem z kolegami pojawiające się coraz to nowości. Z racji dostępności, budżetu etc. pojawiły się u mnie najpierw produkcje amerykańska i chińska. W zasadzie obydwie sprostały moim oczekiwaniom, ale skąd mogłem wiedzieć, czego tak naprawdę chcę, skoro byłem w tym temacie zielony. Udałem się na szkolenie z Targets Creators i wtedy się okazało, że to „szwedz- kie pudełko" czaiło się w moim umyśle i tylko czekało na decyzję. Pach! I ACRO P-1 pojawił się ma moim M18. No i od tego czasu jest to „zestaw wyjściowy". Można by teraz rozpisać się nad tym, że nie było żadnego problemu z montażem, że produkt jest spasowa- ny, każdy detal przemyślany, użyte materiały są wysokiej jakości, że występuje pełna ergonomia i w trakcie zajęć praktycznych do niczego się nie można przyczepić, ale to „oczywista oczywistość". Zatem ACRO P-1 było i jest katowane bez taryfy ulgowej (Boże, piszę jak stary człowiek...), ale nie tak, jak myślicie – nie znęcam się, celowo dążąc do uszkodzenia. Po prostu to pancerny sprzęt i sprawia mi przyjemność możliwość użytkowania go bez ogląda- nia się na to, czy potem się uda go sprzedać czy nie, bo będzie obdrapany czy porysowany. Zatem nie odpadł i się nie potłukł – świeci, włącza się i wyłącza. Lądował w wodzie, wypadał z kabury i taplał się w błocie w błocie, piachu, udało mi nie też kilka razy zahaczyć i przywalić obu- dową we framugę. ACRO daję tę możli- wość, że jeśli lubisz „iść po bandzie", to jest duża szansa, że ten celownik to wytrzyma. Wygląda masywnie i ciężko, ale zapięty na broni zyskuje podwójnie, bo wcale nie jest taki ciężki, na jaki wygląda, a duży wizjer z kropką 3,5 MOA w zupełności wystarcza na standardowych dystansach użycia bro- ni krótkiej. No może potrójnie, bo pistolet z nim zaczyna wyglądać rasowo i myślę, że jest to taki kompromis, że klamka, to jeszcze klamka, a nie kosmiczny blaster, choć wygląda „kosmicznie". Tyle kadzenia Szwedom za świetny produkt, no, może jeszcze dodam, że nie jest też kosmicznie drogi, ale… zdarzyło się tak, e był dżdżysty dzień, mokro, zimno – ogólnie świetna, taktyczna pogoda. Drille pistoletowe, machanie klamką przez kilka godzin, a potem w towarzystwie kilku kolegów brechtających przy Pekaście, skrywających się pod daszkiem, wyciągam klamkę, by przykutwić na energii i wyłączyć światełko w ACRO i… szkiełko/ wizjer od strony oka jest zaparowane, wilgoć podeszła i pojawiła się mgiełka na 3/4 wizjera. Od razu wzięliśmy drugi egzemplarz i nic, wizjer czysty. No właśnie i co dalej? No nic… okazało się, że można strzelać, bo kropka widoczna (no i tu wyszło, jak to zajebi- ście, że jest 10 ustawień natężenia kropki), cel widać nieco gorzej, ale można trafić bez problemu. W sumie po 15 – 20 minutach przy tej Pekaśce wizjer odzyskał 100% transparentności i celownik sam „odparował". Nie mam pojęcia, czy to wada w tym egzemplarzu, czy po prostu znalazłem jakiś konkretny minus konstrukcji. Zosta- wię to tak i nie będę drążył… no, chyba że Królik to rozkmini i wy- jaśni światu. Reasumując: mam wojskowy celownik, który jest wygodny, pewny i bezstresowo użytkowany, jestem przekonany, że posłu- ży długo, bo został tak zaprojektowany. Napiszę wam jeszcze, że złapałem się kiedyś na spostrzeżeniu „Matko, największy celownik na pistolet…", który jest jednym z najmniejszych na broń długą. I takie podejście zalecam do sprzętu, właściwy wybór zawsze zależy od tego, czego potrzebujesz. Kurtyna :) Lotos www.fragoutmag.com