Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1526671
przez regionalne władze. Te użyły swoich wpływów do ściągnięcia na wiece pracowników lokalnych zakładów przemysłowych oraz studentów miejscowych szkół wyższych. Prorosyjskie organizacje, takie jak Doniecka Republika, wciąż jeszcze nieliczne zostały wsparte przez „aktywistów" z Rosji. Na tym etapie lokalne władze jeszcze uważały, że są w stanie kontrolować te wystąpienia i wykorzystywać je. Mimo to sytuacja bardzo szybko zaczęła wymykać się spod ich kontroli. Na jednym z wieców, na którym głoszono najróżniejsze i często bardzo sprzeczne ze sobą hasła, przedstawiciele agresywnej mniejszości z liderem Donieckiej Republiki Pawłem Gubariewem na czele opanowali scenę i po krótkim wystąpieniu pełny entuzjazmu tłum „wybrał" Gubariewa na „ludowego gubernatora" Donbasu, wzorując się niewątpliwie na scenariuszu wcześniejszego przewrotu w Sewastopolu. Lokalne władze zareagowały na te działania uruchomieniem swoich własnych oddziałów „aktywistów" czyli „ludowych drużynników", które miały w założeniu wspierać służby porządkowe i nie dopuścić do opanowania przez protestujących budynków administracji publicznej. Jednym z liderów tych grup, w praktyce złożonych głównie z miejscowych bandytów kontrolowanych przez mafię doniecką lub emerytowanych pracowników MSW, był wtedy przyszły lider Donieckiej Republiki Ludowej - Zacharczenko. Na tamtym etapie te ekipy „drużynników" ścierały się na ulicach z grupami samozwańczego gubernatora Donbasu Gubariewa. Ten z kolei ogłosił o formowaniu „ludowej milicji Donbasu". Paradoks tej sytuacji polegał na tym, że obydwie grupy bazowały na hasłach prorosyjskich, jednak jedna dążyła do szybkiego wprowadzenia krymskiego scenariusza, a inna próbowała chronić interesy starych, regionalnych oligarchicznych elit wciąż żyjących w ramach państwa ukraińskiego. Paweł Gubariew w koniec końców wystąpił na posiedzeniu miejscowej Rady obwodowej wystosowując do miejscowych deputowanych ultimatum. Musieli oni uznać jego władzę i ogłosić oddzielenie się od Ukrainy poprzez przeprowadzenie regionalnego referendum w jak najkrótszym czasie, po czym oczywiście musieli poprosić Rosję o pomoc dla ochrony tego referendum. Deputowani przegłosowali specjalne wezwanie do władz w Kijowie, w którym zamiast spełnienia tych wymogów prosili o specjalny status języka rosyjskiego i autonomię dla Donbasu. Wynikiem tej sytuacji stał się szturm na budynki rad regionalnej i miejskiej. Ani zdemoralizowane służby porządkowe, ani grupy lojalnych wcześniej bandytów chroniących Radę, nie chciały już bronić lokalne elity. W ten oto sposób w jeden dzień gra wschodnich oligarchicznych i mafijnych elit Donbasu obróciła się przeciwko nim. Prorosyjscy aktywiści zniszczyli ich władzę w regionie i stanem na dziś w Donbasie nie zostało już dosłownie nic z tej władzy. Gra w wykorzystywanie prorosyjskich i proradzieckich sympatii miejscowej ludności dla własnych interesów obróciła się przeciwko nim i te elity padły pierwszą ofiarą rosyjskiej ofensywy w Donbasie. Sytuacja w dużym stopniu była również porażką dla samych Rosjan, ponieważ likwidacja władzy regionalnych elit oznaczało zrujnowanie bezkrwawego krymskiego scenariusza oderwania Donbasu. Brak legalnych przedstawicieli tego regionu, którzy mogliby formalnie poprosić Rosję o wprowadzenie na teren Donbasu armię (przy wsparciu oczywiście wciąż przebywającego w Rosji Janukowycza) oznaczał potrzebę przejścia na inny poziom eskalacji i użycie siły zbrojnej. Inaczej mówiąc przechodzimy do kolejnego etapu tej historii. Etap III. Ruska wiosna. Inwazja hybrydowa. Początkiem kolejnego etapu eskalacji na Donbasie można uznać początek regularnych starć zbrojnych na Donbasie w połowie wiosny 2014 roku. Oczywiście w założeniu Rosjan to jeszcze nie miało oznaczać dużego zaangażowania się Rosji w konflikt na tym etapie. Miało to wyglądać na bunt zbrojny niewielkiej grupy miejscowych aktywistów (to nic, że lider tych „aktywistów" www.fragoutmag.com