Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #47 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1535553

Contents of this Issue

Navigation

Page 55 of 181

Wymaga pełnego skupienia – cały czas pilnujemy zasięgu, baterii, wysokości, mapy i do tego cały czas śledzimy, co się dzieje na komunikatorach. W końcu, kiedy zbliża się popołudnie, zostajemy odesłani z zagajnika. Mamy wrócić do browaru i kontynuować latanie stamtąd. First blood Po zmianie miejsca pilotażu zmienia się też priorytet misji. Dowódca decyduje się na wykonanie aktu sabotażu poprzez likwidację personelu przeciwnika. Misja ma być wykonana za pomocą granatu odłamkowego zrzuconego z drona na żołnierza działającego w przebraniu cywilnym. Tylko my mamy taką możliwość. Działając z browaru, narażamy się na ryzyko wykrycia podczas startu i lądowania. Trzeba to robić skrycie, szybko i wylatywać na pełnym gazie z środka budynku. Podwieszamy granat, wyciągamy zawleczkę, startujemy, nad nami sufit, przed nami 2 metry pomieszczenia i otwór okienny w ścianie. Zanim dolatujemy do okna, dron wariuje. Zaczyna ostro windować do góry, po czym gwałtownie spada. Czujniki oszalały i dron wierzga. Mocny kop gazu do przodu wyrywa drona z oszołomienia i budynek wypluwa małą latającą, bzyczącą bombę. Pot zalewa nam czoła. Było blisko, kolejne loty będą już łatwiejsze wiemy, że trzeba stanowczo i do przodu. Latamy nad większym miejskim parkiem. Po całym dniu tańca agentów po mieście nasi już w miarę dobrze wiedzą, kto jest ukrytym agentem strony przeciwnej. Jednak Thor podaje ROE. Cel musi być oddalony minimum 50 metrów od i cywili i musimy mieć pewność, że to jest żołnierz przeciwnika. Dostajemy namiar na trzech kolesi. Obserwujemy ich z około 150 m, ale nie jest łatwo, siedzą pod drzewami, na dwóch ławkach naprzeciwko siebie. Widzimy ich tylko z pewnego kąta, przez przecinkę w parkowych drzewach. Dookoła pełno ludzi, jest już prawie wieczór – spacerki z pieskami, dzieci na rowerach, samochody, motory, autobusy. Latanie z granatem zużywa więcej baterii, a od nas z browaru jest spory kawałek. Jest więc spinka z czasem. Musimy dolecieć do celu, mamy nad nim max 5 minut i musimy wracać po zmianę baterii. Kilka wylotów i sytuacja się nie poprawia. Jest! Nasi na ziemi, którzy obserwują ławeczkę, meldują, że dwóch odeszło został tylko jeden. Lecimy! Dolatujemy, bierzemy go na cel, nie będzie łatwo, granat musi przelecieć przez koronę drzew. Z wysokości 150 m pikujemy na 60, musimy to zrobić na tyle szybko, żeby cel się nie zorientował. 90 m, 70 m… „STOP – przerwij atak" – koło ławki przechodzi 5-osobowa rodzinka. Wracamy na zmianę baterii… Wylatujemy znowu. Czysto, podchodzimy znowu. Siedzi sam. Nikogo dookoła, nasz człowiek siedzi 150 m dalej i obserwuje wszystko z innej ławki. Zniżamy się na 60 m. Wciskamy klawisz zrzutu. Nic. Nie poszło. Co jest? Ponowna próba i nic. Zwiększamy pułap, cel się nie zorientował. Wracamy po nową baterię i zbadać przyczynę awarii. Nasza wina, nie włączyliśmy systemu zrzutu. Za dużo było chyba stresu z tym wylatywaniem przez okno. Przy okazji mam wrażenie, że zaraz przed zrzutem nie opuściłem kamery centralnie 90° w dół. Pomyłka tego typu mogła spowodować, że dokonałbym zrzutu na ulicę przed parkiem, nad którą faktycznie wisiał dron, a nie na ławkę z celem. Może to opatrzność. Mamy jeszcze tylko jedną szansę. Wylataliśmy już wszystkie baterie i żadna nam się jeszcze nie naładowała. Poza tym zmierzcha. No i zakładamy, że cel też zaraz się zabierze. Ile można www.fragoutmag.com

Articles in this issue

Links on this page

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #47 PL