Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #06 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/564698

Contents of this Issue

Navigation

Page 229 of 249

PRZYLOT pierwsze wrażenie, jakie odczułem po wylądowaniu na wyspie – kraj kontrastów, czyste, świeże powie- trze, ogromne przestrzenie oraz niesprzyjająca pogo- da. przeplatające się zachmurzenia i opady deszczu w asyście mroźnego, porywistego wiatru były pierwszą wizytówką arktycznego klimatu tego skandynawskie- go kraju. kilka godzin spędzonych w reykjaviku umożliwiło mi dokompletowanie sprzętu, który zabrałem na wyprawę. racje ratunkowe, specjalny, chroniący mój organizm przed utratą ciepła sweter z wełny islandz- kich owiec (wykonany na miejscu), kartusze z gazem oraz dodatkowa suszona żywność były ostatnim ele- mentem logistycznym spinającym przygotowanie do mojego „hike of iceland". godzina 20.00, na horyzoncie widać powolnie zacho- dzące słońce, zaczyna się zmierzch. wylot do akureyri, kilkunastotysięcznego centralnego miasta na północy islandii. lecąc niewielkim, lokalnym samolotem podzi- wiałem zmieniający się krajobraz zachodu i centrum kraju. pode mną rozwijały się ogromne przestrzenie niekończących się pustyń wulkanicznych oraz ogrom- nych, rozwiniętych jęzorów lodowcowych wpływa- jących do oceanu atlantyckiego. był to przedsmak terenu islandzkiego interioru, który przyszło mi pokonać. poczułem pierwsze objawy strachu i zagu- bienia. Nie wiedziałem, jakie warunki panują na dole, jak ukształtowany jest teren, co mnie czeka po prze- kroczeniu granicy islandzkich highlandsów. 45 minut później wylądowałem w akureyri. miasto otoczone zielonymi fiordami, nad malowniczą zatoką, okolica całkowicie różniła się od widoków widzianych z lotu ptaka. krajobraz był przepiękny, nie nieprzyjazny, czuć było morskie powietrze i klimat nadmorskiej, rybackiej mieściny. Noc spędziłem w hostelu. zjadłem ostatni, ciepły, prawdziwy posiłek, naszykowałem plecak do wyprawy oraz sprawdziłem po raz kolejny stan sprzętu i urządzeń elektrycznych (baterie solarne, gps, aparat, kamera, akumulatory) mających mi pomóc podczas wędrówki. RanO wYRusZYLem w TRase. po kilkugodzinnym łapaniu okazji transportu do rekjahlid, małej wioski ulokowanej nad jeziorem myvtan, dotarłem do celu. w pierwszej kolejności poszedłem do miejsca zwanego Namaall, gdzie byłem świadkiem przedstawienia pt. „jak oddycha ziemia". krajobraz przypominał mi kadry z filmu sF. wzgórza skrywały opary siarki wydobywające się ze szczelin pękniętej skorupy ziemskiej. wzniesienia i powierzchnia, na której stałem, mieniły się różnymi kolorami: począwszy od żółtego, aż do czerwonego czy pomarańczowego. wszędzie towarzyszył mi zapach zgniłych jajek (siarkowodór tak właśnie pachnie), ale po jakimś czasie udało się do niego przyzwyczaić. Największe wrażenie zrobiło na mnie stanie w odległości kilku metrów od szczeliny. byłem w centrum pary wydobywającej się z wnętrza ziemi. poczułem, jak oddycha! mniej więcej dwie godziny później ruszyłem w kierunku otwartych przestrzeni. plecak, który ważył 28 kg, włącznie z 3 litrami wody, powodował szereg niewygód. mimo treningów, jakie odbywałem przed wyjazdem, ciężar sprzętu początkowo doskwierał mi, powodując szereg otarć. www.fragoutmag.com

Articles in this issue

Links on this page

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #06 PL