Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/684576
www.fragoutmag.com Bezpiecznik nie jest skomplikowany; ma postać skrzydełka, można ustawić go w dwóch położe- niach – tylnym (zabezpieczony) i przednim (odbez- pieczony z dużym czerwonym napisem „OGIEŃ"). Nie jest za to ergonomiczny, nie da się go obsłu- giwać ręką strzelającą bez zmiany chwytu, ale spełnia swoje zadanie. Spust ma przyjemną pracę jak na ten rodzaj broni. Stawia wyraźny opór, ale nie jest zbyt twardy i pracuje płynnie – żadnych skoków, kilku oporów czy tego typu klimatów. Co więcej, stosunkowo niska szybkostrzelność w połączeniu z charakterystyką spustu pozwalają, przy pewnej wprawie, na prowadzenie ognia po- jedynczego. Krótkie, 2–4-strzałowe serie również nie nastręczają żadnego problemu. I po co komu przełącznik rodzaju ognia? Spokojnie da się strzelać w pozycji stojącej. Wówczas słaba ręka podtrzymuje broń za złożo- ny do tyłu dwójnóg (można go złożyć także na przód) albo za jedną z nóg, jeśli będzie on rozłożo- ny. Chwyt wystarczający, choć nie jest to szczyt komfortu – przydałby się mimo wszystko solidny przedni chwyt. Można też próbować trzymać za dolną część karabinu, ale należy pamiętać, że łączy się ona bezpośrednio z rurą gazową, a ta grzeje się dość mocno... Zresztą lufa PK również parzy niemiłosiernie, dla- tego też nie należy stosować w tym wypadku chwytu a'la Chris Costa, chyba że mamy ze sobą azbestową rekawicę.