Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/853192
Jako miejsce przeprowadzenia gry terenowej wybrano od razu na poligon drawski (a dokładniej – ośrodek szko- lenia specjalnego w Jaworzu), który był Kupsowi znany z dziesiątek szkoleń, a także obozów Combat 56 & Survival, które prowadził dla młodzieży po 1994 roku. Dobór uczestników do pierwszych edycji imprezy był „korespondencyjny" i odbył się na podstawie listów, których w okresie poprzedzającym imprezę przyszło do redakcji blisko tysiąc. Było to mało profesjonalne – po- ziom uczestników często odbiegał od osiągnięć opisywa- nych w listach (no ale przecież papier wszystko przyjmie...). Pierwsze dwie „Selekcje" były krótkie, trwały po 72 godzi- ny, ale mimo to stanowiły one ogromne wyzwanie i były niemałym wysiłkiem, bo brakowało jeszcze zgranego, doświadczonego zespołu, który by to wszystko spraw- nie ogarnął. Tak naprawdę osią gry był marsz – długi, męczący marsz, który tylko sporadycznie przerywany był zajęciami realizowanymi z wykorzystaniem obiektów Jaworza, przede wszystkim torów psychologicznego, podwodnego i taktycznego. Pierwsza „Selekcja" zakończyła się o godz. 3.00 – organizatorzy poczuli wówczas ogromną ulgę i radość, że się udało. Całe zabezpieczenie logistyczne udało się zmieścić w jednym pojeździe: kilka kartonów chleba, zgrzewka smalcu w puszkach i zbiornik na wodę, którą przywożono z pompy z Jaworza. Przed piątą edycją „Selekcji" Arek Kups doznał olśnienia i wymyślił rzecz genialną w swej prostocie – „Preselekcję". Był to wstęp do „Selekcji", który miał za zadanie określić poziom wydolności uczestników pod kątem wytrzyma- łości siłowej. Opracowano prosty test opaty na treningu obwodowym: na początku było to sześć ćwiczeń wyko- nywanych jedno po drugim. Na każde ćwiczenie przezna- czone było 60 sekund, a przerwa na przejście do kolejne- go ćwiczenia wynosiła 30 sekund. Dzięki temu w prosty sposób można było dokonać klasyfikacji i odsiewu oraz zrezygnować z iluzorycznej „preselekcji" listownej. W roku 2004 MON zlikwidowało czasopismo „Żołnierz Polski", a Bellona nie miała ochoty na kontynuację Selekcji Żołnierza Polskiego. Arkadiusz Kups był już wtedy cywi- lem i pozostał z imprezą sam. Co zrobił? Odciął drugą część nazwy i „Selekcja" (już bez „Żołnierza Polskiego") ruszyła z nową mocą po nowych torach. Pojawili się obser- watorzy z Żandarmerii Wojskowej, Kawalerii Powietrznej, 1. Pułku Komandosów, Straży Granicznej, ABW i innych służb, którzy mieli za zadanie wyłuskać spośród uczest- ników osoby mogące być potencjalnymi kandydatami do służby w ich formacjach. www.fragoutmag.com