Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/879266
Oczywiście, są ludzie z tzw. Elite, którzy pokonują te kilometry i przeszkody na czas, zwykle dwa-trzy razy szybciej niż ja, ale gros uczestników to ludzie w niemal każdym wieku, od najmłodszych do hm… nawet dojrzal- szych ode mnie (tak, jeszcze tacy żyją). Bo oprócz wyni- ku i czasu najważniejsze w tych biegach jest pokonanie samego siebie, swojej słabości, czasem strachu (bo wysoko, bo mokro, bo zimno, bo prąd…) i co nie mniej ważne, świadomość, że tu trzeba biec w teamie, że tak samo ważne jest bezpieczeństwo i pomaganie sobie na trasie, bo – oczywiście poza elitą zawodników – wielu z przeszkód nie dałoby się pokonać w pojedynkę. No i najfajniej było na końcu – to chyba tradycja tych biegów, że organizatorzy jako ostatnią wymyślają jakąś spektakularna przeszkodę. W Tough Viking nazywa- ła się „10 000 Volt" (wspomniałem o niej wcześniej). Żeby mieć pewność, że zawodnicy będą dobrze prze- wodzić prąd, każdy, niezależnie od tego, czy suchy (no raczej takich nie było...), czy mokry, był obficie zraszany wodą przed wbiegnięciem pod tę przeszkodę. Wrażenia i kopnięcia prądem niezapomniane, ale 5 metrów dalej już tylko meta, medal, napoje, słitfocie i sława. Szkoda, że ze zmęczenia nie zauważyłem, że 10 000V miało alternatywną, „nieelektryczną" drogę obok, którą moż- na było wybrać zamiast rażenia prądem, a która pole- gała tylko na niskim przejściu pod dwoma czy trzema barierkami... No cóż, przynajmniej udowodniłem sobie, że jestem twardy :) Czy powtórzyłbym Tough Vikinga? Następnego dnia – zdecydowanie nie, choćby dlatego, że lewa ręka prze- stała mi działać w górnych kątach uniesienia. Ale jeśli ktoś zaproponuje mi start w TVC w przyszłym roku, i to jeszcze w barwach Luminoxa z tą samą bandą, to zapy- tam tylko: kiedy brać urlop? WYDARZENIA