Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/901315
spOsób nOszenia brOni Noszenie broni jest niewygodne. Noszenie broni w samo- chodzie jest bardziej niewygodne. Metod na zmniejszenie niewygody i umożliwienie dobycia broni w aucie jest kilka, przeanalizujmy te najpopularniejsze. Wydawało by się, że z angielska zwany appendix carry (pistolet umiejscowiony z przodu, w okolicy wyrostka – stąd nazwa) to optymalny sposób przenoszenia broni. Testowaliśmy go, jadąc tak kilka tysięcy kilometrów. Test zakończył się nagle, wraz z awaryj- nym hamowaniem. Okazało się, że pas na wysokości miednicy w momencie nagłego hamowania lub zderzenia wbija kawał twardego metalu w podbrzusze, co grozi poważnymi obraże- niami wewnętrznymi (np. pęknięciem pęcherza). Obejściem problemu jest np. przełożenie pasa za rękojeścią pistoletu, jed- nak wówczas tracimy aspekt „skrytości", a szybkie wypięcie pa- sów staje się problematyczne i dodatkowo może nas pozbawić broni. Drugim rozwiązaniem są szelki i noszenie broni umiej- scowionej pod pachą. Ta oldschoolowa metoda trąci trochę myszką i filmami kryminalnymi z lat 60. (dobra, John McClane też tak nosił Berettę 92), więc sami rozumiecie… Dodatkowo pomiędzy dobyciem pistoletu, a skierowaniem go w cel będący przed nami omiatamy wylotem lufy wszystko, co jest po na- szej lewej stronie. Wolniej wprowadza się broń na cel i trudniej jest szybko zgrać przyrządy celownicze, za to bardzo łatwo jest komuś tak noszoną broń nam odebrać (a po wyjęciu wylot jej lufy skierowany jest... no właśnie...). Poza tym szelki stosować można tylko do okrycia wierzchniego, rozpinanego z przo- du (kurtka, marynarka). Metoda trzecia, to 3-, 4-, 5-o'clock, a więc noszenie na godzinie 3., 4. lub 5., wedle preferencji. Choć dobycie jest nieco trudniejsze niż w przypadku appendix carry, to po odpięciu pasów (a tak czy inaczej trzeba to zrobić) i pochyleniu się do przodu jest wykonalne. Jest to metoda, któ- rą preferujemy. Problemem mogą być tylko fotele kubełkowe w samochodach sportowych – wówczas pozostaje metoda z oldschoolowymi szelkami. W sumie do takich aut, to nawet by to pasowało... Należy wspomnieć o jeszcze jednym sposobie, w Polsce bar- dzo mało popularnym. Chodzi o broń noszoną na kostce u nogi – relatywnie łatwo ją wówczas dobyć w aucie. Z reguły chodzi tu o tzw. backup gun, który z racji umiejscowienia musi być mały – więc w grę wchodzą popularne Glocki 26, 42, 43, Smith&Wesson M&P Shield czy małe rewolwery (ang. snubby, od snub-nosed, z krótkim zadartym nosem, czyli z lufą maksy- malnie 2,5"). Warto jednak zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście szybkie dobycie broni w aucie jest kluczowe? strzelanie w samOchOdzie (nie) jest fa jne W filmie „Gorączka" (ang. „Heat") jest scena, w której bohater grany przez Roberta DeNiro podczas policyjnego pościgu po napadzie na bank strzela z karabinka AR-15 (w wersji z krót- ką lufą 11,5" – model Colt M733 Commando) w środku auta przez przednią szybę. Gdybym był wtedy kierowcą siedzącym obok, a sam Robert DeNiro moim najlepszym kompanem, to po takiej akcji natychmiast wykopałbym go z samochodu. Za- raz wyjaśnię dlaczego. Zacznijmy od tego, że strzelanie przez przednią szybę nie jest zbyt celne – choć oczywiście zależy to od użytej broni i rodzaju amunicji. Przykładowy test przeprowadziliśmy na amunicji 9 mm x 19 FMJ (115 gr, 124 gr i 140 gr). Strzelec oddawał je- den mierzony strzał z pistoletu do określonego punktu na tar- czy sylwetkowej odległej o ok. 4 m. Za każdym razem pierwszy strzał był niecelny. Pocisk, przebijając szybę, nie tylko zmie- niał kąt (w teorii z powodu nachylenia szyby przy strzelaniu ze środka pojazdu pocisk powinien polecieć do góry, przy strze- laniu z zewnątrz – w dół), ale bardzo często fragmentował (co zauważyliśmy także podczas strzelania do środka auta). Płaszcz, rdzeń i/lub kawałki szkła raziły tarczę osobno, zawsze kilkanaście do kilkudziesięciu centymetrów od punktu celo- wania, z reguły mocno powyżej. To, czy pocisk (płaszcz, rdzeń, kawałek szkła) trafił w sylwetkę, było czystym przypadkiem. Natomiast w momencie, gdy kolejne strzały padały przez raz wybity otwór w szybie, celność była znacznie lepsza, a trajek- toria pocisków przewidywalna. Ale i tutaj kule ocierające się o szkło na krawędzi otworu nieco zmieniały tor lotu. Oczywiście test ten nie ma charakteru naukowego, niemniej potwierdza www.fragoutmag.com