Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #18 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/915069

Contents of this Issue

Navigation

Page 239 of 247

Starszy kapral Jacek Dutkiewicz, żołnierz IX zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Dowódca załogi Ro- somaka w Zgrupowaniu Bojowym „Alfa" w bazie Ghazni. Służbę wojskową rozpoczął w sierpniu 2008 roku, w kraju służył w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej. Zmarł 19 maja 2015 roku, w wyniku urazów poniesionych podczas wypadku spa- dochronowego. Miał 33 lata. * * * Czarnków – nieduże, urokliwie rozłożone na kilku wzgórzach miasteczko w Wielkopolsce. To tu urodził się Jacek, to tu spotykam się z jego najbliższymi – matką, siostrą i siostrzenicą. - Lubił Czarnków, zawsze z chęcią tu wracał – mówi Stanisława Dutkiewicz, matka Jacka. – Choć usposobienia był wędrowniczego… - kobieta uśmiecha się serdecznie. - Miał może pięć lat, byliśmy wtedy na wycieczce w Dziwnowie – do rozmowy włącza się Magdalena, starsza o siedem lat siostra. – Jacuś był z nami i nagle znikł. Zeszłyśmy całe miasto, już zaczęło się ciemno robić, a chłopaka nie ma. Idziemy więc na milicję, pełne najczarniejszych myśli, i oto jest nasza zguba. Cała i zdrowa. - Co się okazało? – pytam. - Że poszedł sobie za kimś, kogo uznał za znajomego, a gdy mu się znudziło, próbował wrócić na własną rękę. Zawsze był indywidualistą. - Była między wami spora różnica wieku – stwierdzam. – Jaki był jako młodszy brat? - Oj… - Magdalena macha ręką. – Mieliśmy takie charaktery, że żadne nie chciało odpuścić. Kłóciliśmy się więc często, aż futryny latały. A potem ja poszłam do szkoły z internatem, szybko się usamodzielniłam. Nie było już tylu okazji do spięć, a i Jacek dorastał. Gdy skończył osiemnaście lat, nasze relacje przybrały partnerski wymiar. Nie był już dzieciakiem, mądrze kombinował, no i założył firmę, w której pracowaliśmy razem. - Osiemnastolatek założył firmę? – nawet nie próbuję ukryć zaskoczenia. - No tak, jeszcze w szkole średniej – odpowiada siostra Jacka. – On zajął się kwestiami technicznymi, ja papierami. Były wspólne tematy, była potrzeba, byśmy się dogadywali. W CV Jacka, które ostatni raz zaktualizował tuż przed śmiercią, wśród danych o doświadczeniu zawodowym znalazł się i taki wpis: „Od 2001 roku, do momentu rozpoczęcia służby w szeregach Wojska, przedsiębiorca telekomunikacyjny (…)". Firma „Netbase" zajmowała się dostarczaniem internetu oraz budową i obsługą stron WWW. - Jak prosperowała? – dopytuję. - Mam wrażenie, że Jacek się tym bawił, przynajmniej na początku – mówi Magda. – Chyba nie sądził, że to wszystko pójdzie tak daleko. Że zyskamy pozycję lokalnego lidera na rynku usług internetowych. - Chciał to rozwijać? Miał plan, by po wojsku wrócić do tej działalności? – usiłuję ustalić. - Nie wiem – przyznaje Magdalena Dutkiewicz. – Ale idąc do armii, firmy nie zamknął. Wydaje mi się, że przez wzgląd na mnie i mamę. Chciał, byśmy miały zajęcie i pracę. „Netbase" istnieje do dziś, prowadzona przez siostrę i przyjaciół Jacka. Ta ostatnia informacja skłania mnie do pytania o to, jaki był Jacek w relacjach towarzyskich. - Nie otaczał się wianuszkiem niepotrzebnych ludzi – mówi jego siostra. - Na piwo wyskoczył może trzy razy do roku – dodaje Stanisława Dutkiewicz. – Jak wracał, dzwonił wcześniej i prosił, bym wstawiała rosół – na twarzy kobiety pojawia się lekki uśmiech. - On był trochę inny niż wszyscy – przekonuje siostra Dutkiewicza. – Miał swój własny świat i ciągle mało czasu. Tak naprawdę dopiero w wojsku stał się bardziej towarzyski. - A dziewczyny? Miał jakąś? – pytam. - Kiedyś wuja odbierał mnie ze szkoły z Poznania – do rozmowy włącza się Daria, córka Magdy. – Jedziemy samochodem i w pew- nym momencie on mówi: „Słuchaj, czy twoim zdaniem, jestem atrakcyjnym facetem?". Myślę, że chodziła mu wtedy po głowie jakaś dziewczyna. - „Ciekawe, mamo, czy i ja będę miał kiedyś dzieci?", zastanawiał się w rozmowach ze mną – przyznaje pani Stanisława. – Ale nie, nie przedstawił mi żadnej dziewczyny. Bardzo lubił Baśkę, sanitariuszkę z wojska. Mówił o niej dobrze, tak ciepło. Baśka była na pogrze- bie, ale nie podeszła do mnie. Nie miała tyle odwagi, rozmawiałyśmy dopiero później, przez telefon... – najstarsza z kobiet wzdycha głośno. Baśka to znajomość z armii, do której droga wiodła Jacka przez… odmowę pełnienia zasadniczej służby wojskowej. - Powiedział, że nie pójdzie – wspomina Magda Dutkiewicz. – Bo nikt go nie będzie do niczego zmuszał i mówił mu, co ma w życiu robić. „Dudi", jak na niego mówili, taki właśnie był. Miał mocno rozbudowane poczucie wolności i niezależności. Dlatego bardzo się zdziwiłam, gdy w końcu w tym wojsku wylądował. - Ale służby zasadniczej nie odbył? – upewniam się. - Napisał odwołanie do WKU, które oni odrzucili – opowiada siostra „Dudiego". – No to sprawa trafiła na wokandę, aż po naczelny sąd administracyjny. Jacek nie poddawał się i w końcu dopiął swego. - Wyznaczono go do służby zastępczej – wyjaśnia Stanisława Dutkiewicz. – Trafił jako informatyk do urzędu miasta w Czarnkowie. www.fragoutmag.com

Articles in this issue

Links on this page

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #18 PL