Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/915069
16 września 2011 roku QRF. Nie tak fajny jak poprzedni, bo z samego rana to nawet się wys... nie dali… Krótko po 8:30 hasło „Piorun" zerwało nas z miejsc, w których właśnie byliśmy. Przy tej okazji warto zauważyć, że nasze zaangażowanie dalekie jest już od tego z początku misji. Wypracowanym przez pół roku tempem, czyli w około godzinę, ustawiliśmy się na linii startu, aby wyjechać do dziejącej się nieopodal bazy akcji. Już w momencie wchodzenia na wóz, czyli na wysokość jakichś dwóch metrów ponad poziom gruntu, zauważyłem, co będzie naszym zadaniem. Znów (bo całkiem niedawno miała miejsce podobna akcja), wybuchła ciężarówka z ropą, tarasując przejazd na „hajłeju". Słup czarnego dymu widać z daleka. (…). Wścibscy mieszkańcy okolicznych wiosek kręcący się pod kołami – oto problem, z którym walczymy. Bo jak tu przejechać na drugą stronę tego ogniska, kiedy po poboczu zasuwają samochody, próbujące ominąć płonący złom? Pistolet sygnałowy, pudełko nabojów i do przodu! Inaczej się nie da. Niejeden świecący intensywnym światłem nabój przeleciał niejednemu kierowcy przed nosem, zmuszając go do zrobi- enia nam miejsca do przejazdu. Po kilku minutach walki z korkiem jesteśmy po drugiej stronie. Nasze zadanie to zablokowanie drogi w taki sposób, by nikt nie przeszkadzał w pracy ekipie, która będzie ściągać ustawiony dokładnie w poprzek drogi wrak. Gdy gęsta chmura dymu na chwilę się przerzedza, orientujemy się, że pożar objął dwa samochody. Ciężarówka wioząca ropę, najwyraźniej próbując ominąć lub zaham- ować przed wyrwą w asfalcie, stanęła w poprzek drogi. Jadący za nią autobus, którego hamowanie zaznaczyło się na drodze dwoma „tańczącymi" śladami opon, nie wyrobił i sypnął w cysternę. (…) Teraz próbujemy ściągnąć z drogi oba wraki. To trwa. Godzinę, dwie... Po trzech, dzięki stalowym linom, oba truchła są już 20 metrów od drogi. Można wracać. Jakiś pacan ze sztabu, wyraźnie nudząc się już nad kolejną rundką Pasjansa, wpadł na genialny pomysł, żeby zrobić nam ćwiczenie ataku na bazę. Swój genialny plan wprowadza w życie o 15:00, przerywając naszą zasłużoną po ciężkiej pracy popołudniową drzemkę. Wymyślił sobie, że batalion afgańskich czołgów (!) zniszczył fragment ogrodzenia bazy i to właśnie pododdział QRF-u ma ten atak odeprzeć czterema Rosomakami, zasłaniając jednocześnie wyimaginowaną dziurę, gdy reszta bazy siedzieć będzie w schronach. No pomysłu gratuluję! Nie chodzi już o to, że w rzeczywistości padlibyśmy w walce z batalionem czołgów mniej więcej w drugiej minucie walki. Najbardziej gratuluję angażowania pododdziału QRF, który przez okres swojego dyżuru powinien być nietykalny. Ale widocznie Pasjans naprawdę się już mocno znudził, stąd coraz bardziej kretyńskie wymysły. Skoro teatr to teatr – z dwiema wymalowanymi pod oczami kreskami, nadającymi mi wyglądu Rambo, wsiadam na „rośka", gnam z pozostałymi trzema wozami w miejsce rzekomej wyrwy, drąc się w mikrofon radia co sił: „Atakują nas, zwyciężymy, HUR- RAAAAA!". Potem po łączach idą „Deszcze niespokojne", co potargały psa i puszczone przez kogoś, odgrywane z komórki, „Do boju Polsko!". Taka reakcja wydaje się być najbardziej odpowiednią na sztabową głupotę. Mam nadzieję, że i tym razem nasza łączność radiowa została wysłuchana przez gumowe uszy. To nie koniec ! Przed nami jeszcze wyjazd z tajniakami, do których zgłosiło się kilku „szuszaków", przywożąc niezły arsenał do wysadze- nia: klasyczny żółty kanister z cholera wie jakim ładunkiem w środku, do tego stara mina i coś jeszcze. Bum było przednie! Płonąca cysterna/fot. Jacek Dutkiewicz „Gdy gęsta chmura dymu na chwilę się przerzedza, orientujemy się, że pożar objął dwa samochody". Na zdjęciu wypalony już do reszty drugi z pojazdów – autobus/fot. Jacek Dutkiewicz Tlący się wrak już na poboczu/fot. Jacek Dutkiewicz KSIĄŻKA