Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/986912
Okazją była doroczna wizyta Hindów z zaprzyjaźnionej 56. Bazy Lotniczej w Nowym Targu. Na etapie tworzenia planu poprosiłem o parę Mi-17 z 1. Dy- wizjonu Lotniczego, byśmy mogli stwo- rzyć „formację afgańską" (w kraju Mi-24 z Mi-17 latają stosunkowo rzadko) na tle Tatr i Beskidów. Ekipa z Leźnicy przyby- ła punktualnie co do minuty, a na jednej z burt „siedemnastki" zamontowany był napędowy karabin M134 (co zapropo- nowali sami kawalerzyści). Mi-17 jest „pełne dyski", czyli pełne obroty śmigieł – przy czasach otwarcia migawki rzędu 1/15 sekundy. Tydzień później czekały na nas już MiGi-29 w Malborku. Na pierwszy ogień poszli gospodarze, czyli 22. Baza Lotnic- twa Taktycznego. Moim pomysłem było pokazanie pary o zachodzie słońca przy czym maszyną prowadzącą miał być MiG-29UB numer boczny 4105 w ma- lowaniu specjalnym. Niełatwą decyzją starszych wersji, gdzie prędkość maksy- malna z otwartą całą rampą to 140–150 węzłów, czy C-27J rozwijającym 180 wę- złów z otwartym tyłem. Być może przy wyższych prędkościach boczny wiatr przeszkadza nieco bardziej niż w C-27J (używanie słuchawek z mikrofonem nie zawsze zdaje egzamin – czasem lepszy jest hełm lotniczy), ale jednak montaż osłon bocznych pozwala w dużej mierze zniwelować ten problem. Nim zaprzyjaź- niliśmy się bardziej z C295M, czekała nas jeszcze jedna z najbliższych memu sercu misji – fotografowanie Mi-17 i Mi-24 nad górami. prawdopodobnie najlepszą śmigłowcową platformą do zdjęć: w najnowszej wer- sji dysponuje szerokimi drzwiami z obu stron, zdejmowanymi tylnymi wrotami, otwieranymi oknami, a spaliny układają się znacznie lepiej niż choćby w CH-47, co umożliwia wykonanie zdjęć enface. Dodatkowo, dzięki swemu rozmiarowi, jest wyjątkowo stabilny i wolny od uciąż- liwych wibracji. Udało się zrealizować ujęcia całej formacji na tle Giewontu i pa- noramy Tatr (wlot na teren Tatrzańskie- go Parku Narodowego jest objęty szere- giem restrykcji i na co dzień niemożliwy), a dzięki właściwościom Mi-17 uzyskać było wybranie dokładnej godziny startu – operowaliśmy w malborskim MATZ, czyli strefie wokół lotniska, tak więc odpadał czas dolotu, a zdjęcia mogliśmy zacząć robić tuż po starcie – chodziło więc wy- łącznie o wysokość słońca nad horyzon- tem. Do końca zwlekaliśmy i z perspekty- wy czasu wydaje się, że wystartowaliśmy o 10 minut za późno. Ustawienia z za- chodzącym słońcem wyszły perfekcyj- nie, jednak te z dopalaczami musieliśmy fotografować już niemal po ciemku przy wartościach ISO rzędu 4000–6400. LOTNICTWO