Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #23 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1073961

Contents of this Issue

Navigation

Page 193 of 195

również kapitan jako kontrola, który obserwował i w wol- nym czasie sobie rozmawiał zżołnierzami. Idla niego nie było problemem rozmawiać po angielsku, ewentualnie podpytywał o pewne słówka czy wyrażenia, których nie był pewien. Pomimo tych drobnych niedogodności płyn- na współpraca nawiązała się dość szybko. Praktycznie wszystkie dokumenty dla batalionu amerykańskiego były dostarczane już przetłumaczone i rola tłumaczy sprowa- dzała się do tłumaczenia oznaczeń stosowanych w WP. I tyle. Dlatego zawczasu spytaliśmy się o SP, czyli czas wyjazdu, by móc na spokojnie się spakować. Podano nam trzy różne godziny, więc od razu wszystko spakowaliśmy ijedyne, co zostało, to łóżka polowe, które sobie zostawi- liśmy do siedzenia. Zracji, że był to już listopad, to robiło się wieczorem chłodniej, więc po chwili pomiędzy łóżkami mieliśmy rozpalone niewielkie ognisko. Zagrożenia poża- rowego nie było, miejsce na ognisko zostało przygotowa- ne łopatką piechoty, apaliwa było wbród. Zpolany, gdzie byliśmy rozstawieni, był raptem rzut kamieniem do lasu, gdzie leżało sporo suchego drewna. Gdy po czterech godzinach ruszyliśmy, to po przeje- chaniu 100 m staliśmy kolejną godzinę bądź półtorej, po- nieważ pierwsze pojechały pojazdy gąsienicowe w celu „przetarcia szlaku". W efekcie jeździliśmy na raty i kilku- krotnie stawaliśmy, najdłużej chyba na godzinę po tym, jak jeden zM577A1 zerwał gąsienicę iuszkodził koło napędo- we. Na kolejne miejsce dojechaliśmy tu przed 8:00. A do Humvee wsiedliśmy jakoś o 21:30–22:00. Możecie więc łatwo domyślić się, wjakim stanie rano byliśmy Już nie będę wspominał kolegi Adriana, który jechał w tym feler- nym M577A1 izrobił sobie wycieczkę do Konotopy, skąd wrócił Abramsem. Jego słowa? „Zajebiście, ale proszę – nigdy więcej". Nawet nie chciało nam się zbytnio rozstawiać na- miotów, więc zrobiliśmy małe rozeznanie w terenie, jednocześnie próbując ustalić, kto ztłumaczy jest wmiarę blisko. Spacerek zrobiony, wniosek – jesteśmy pośrodku niczego z jeziorem obok i makietą pocisku rakietowego wyglądającego jak ten od 9K79 Toczka. Z racji braku dalszej pracy zabraliśmy się do rozstawiania „biwaku" w sleeping area, którą nam wyznaczono na krawędzi lasu, tuż obok jezio- ra. Mając również zgodę od naszej POC, zabrałem się za przy- gotowanie ogniska z prawdziwego zdarzenia i zebranie pali- wa. Namierzyłem kilka suchych drzew, które złamały się pod delikatnym naporem oraz przyniosłem wilgotne konary, które miały się później suszyć obok. Efekt? Widoczny na zdjęciach. Pomysł dobry, gdyż w nocy temperatura spadła do około –5C irano mieliśmy wszystko przykryte warstwą szronu. Ato nie pomagało w porannym zwinięciu wszystkiego. Szczegól- nie, że ognisko zagasło, amy o7:00 mieliśmy być spakowani i gotowi do wyjazdu, gdyż z koleżanką Gosią zostaliśmy wy- znaczeni na strzelnicę. www.fragoutmag.com

Articles in this issue

Links on this page

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #23 PL