Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1073961
drogi są wąskie i niekiedy dość kręte, co dla kierowców było wyzwaniem. I mniej więcej 50–60 km od celu, czyli jakąś godzinę jazdy, stało się to, czego się obawiałem. Stłuczka. Na łuku zakrętu ciężarówka z konwoju stuknęła się lusterkami z autobusem wycieczkowym. I to było najgorsze w całym konwoju. Trzy godziny wyjęte, wezwana Policja i próba wyjaśnienia sytuacji. aden z kierowców nie poczuwał się do winy, Amerykanin dodatkowo jeszcze dostał odłamkami szkła po oczach i miał je przemywane dłuższy czas. Cała sytuacja wyjaśniła się dopiero wtedy, kiedy po nieszczęsnych trzech godzinach jeden z kierowców z naszego konwoju, jadący dwa wozy za ciężarówką biorącą udział w zdarzeniu, podszedł do mnie i powiedział, że chyba nagrał całość na kamerkę. W tym momencie myślałem, że go wycałuję i wyściskam. Teoretycznie złamał przepisy, bo nie powinien nagrywać, ale dostał tylko upomnienie słowne od swojego dowódcy. Wyciągnąłem laptopa z MEV-a, włożyłem kartę pamięci do czytnika i razem z funkcjonariuszami z drogówki (więcej takich ludzi w Policji, profesjonalni i mili) obejrzeliśmy sobie nagranie, gdzie doskonale zostało uchwycone to, jak autobus jadący szybko z naprzeciwka wjeżdża częściowo na przeciwległy pas i zderza się lusterkami z ciężarówką. Dla mnie ulga, dla policjantów też, dla dowódcy konwoju również. I problem dla kierowcy autobusu. Jak to się dla niego skończyło, nie wiem. Jako że mieliśmy już kilka godzin w plecy, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy do emowa. Na miejscu standardowo wyznaczenie noclegu, szybka odprawa co do kolejnego dnia i spać. Następne dwa dni były czystym leniuchowaniem, gdyż siedzieliśmy na poligonie w emowie, gdzie Amerykanie ćwiczyli, a więc tłumacze nie byli zbyt potrzebni. Jak pisałem wcześniej, zostałem przydzielony do medyków, więc byliśmy po drugiej stronie niż cała reszta (mobilne warsztaty i zaopatrzenie w paliwa i smary), co wiązało się www.fragoutmag.com