właśnie jedno z bezkolizyjnych
przejść dla pieszych – cokolwiek tam
uderzyło, tylko pozbawione kładki
przęsła oraz ślady po zasypanych
dziurach w pasie rozdzielającym
jezdnie, stanowiły dowód dramatu.
Pojechałem do Ukrainy z konwojem
humanitarnym zorganizowanym
przez Fundację Otwarty Dialog. Kijów
był jedynie przystankiem w drodze
do Bachmutu. Zabrakło zatem okazji,
by rozejrzeć się po mieście. Znam je
nieźle z wcześniejszych wyjazdów,
gdy relacjonowałem konflikt
w Donbasie i zwykle od Kijowa
zaczynałem podróż. W tamtych
czasach z trudem znajdowało się
ślady mówiące o tym, że kraj był
w stanie wojny. Dziś jest inaczej.
Przykładem niech będzie hotel Alfa
w centrum metropolii – trafiony
w sylwestrową noc przez drona-
kamikadze. Jednego z Szahidów-136,
zakupionych przez Rosję w Iranie
(oficjalnie noszących nazwę Gerań-2
i będących rzekomo rosyjskiej
produkcji; Rosjanie wstydzą się, że
muszą kupować broń od Irańczyków).
Dron uderzył w róg budynku,
obdzierając go z części fasady. Tyle
dobrego, że nikt nie zginął, a obiekt
nadaje się do odbudowy. Skutki
eksplozji przywodzące na myśl
katastrofę budowlaną mogą pomóc
w podtrzymaniu iluzji, że wszystko
jest „po staremu".
Do czasu aż nadejdzie zmrok.
ANALIZA