Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/564698
po kilku godzinach marszu zastał mnie zmierzch. słońce, które wid- niało na niebie, schowało się za linię horyzontu. jednocześnie zmieniła się temperatura. bez słońca można było szybko się wyziębić. doszedłem do miejsca, w którym kończyła się droga i zaczynała pustynia. tam też rozbiłem swój pierwszy obóz. pierwsza styczność z islandzkimi warunkami po- godowymi i temperaturą nasunęła mi parę wniosków: muszę rozbijać się przed zachodem słońca, tak aby skorzystać jeszcze z dodatnich temperatur (5–6°c) – po zmierz- chu temperatura spadała do 0°c. pierwszy posiłek z żywności lio- filizowanej i kolejna obawa. czy organizm dobrze zareaguje na taką formę pożywienia, czy nie będę miał problemów z żołądkiem? tego obawiałem się najbardziej – organ- izm podczas biegunki jest odwod- niony, osłabiony, spada morale i odporność. Na szczęście wszyst- ko było w porządku. kładąc się spać, uchyliłem na chwile wejście do mojego namiotu i spojrzałem w pustą przestrzeń, z malutkimi górami na horyzoncie – otocz- ką wulkanu askja, celem mojego marszu. poczułem wiatr, a nad widnokręgiem widziałem przesu- wające się szybko szare, czarne i granatowe chmury – idzie deszcz! pierwsza noc była bardzo ciężkim doświadczeniem. musiałem przy- zwyczaić się do dźwięku kropli uderzających o membranę namio- tu, powiewów wiatru, niewygody oraz małej przestrzeni wewnątrz namiotu. pogoda rano była bardzo przyjazna. miałem dużo słońca, brak wiatru, w oddali widziałem unoszącą się mgłę w obrębach pustyni odadahraun. pierwsze śniadanie. musli, nasiona słonecznika, tortilla oraz gorąca herbata. każdego dnia miałem ten sam zestaw posiłkowy: rano musli, przed obiadem żel energetyczny, obiad, baton wysokoproteinowy, herbata, następnie mały baton wysokoproteinowy, paczka sezam- ków, a na koniec dnia, już po roz- biciu obozu, ciepły posiłek: 125 g lub 250 g żywności liofilizowanej. zazwyczaj makaron z wołowiną z różnymi dodatkami. była to na- jprzyjemniejsza chwila podczas całego dnia. korekta systemu noś- nego plecaka, dociągnięcia, zaw- iązanie butów, ruszam. krajobraz co chwilę się zmieniał. raz szedłem przez trawiaste wzgórza, raz przez pierwsze lodowate strumienie, dzięki którym wody miałem cały czas pod dostatkiem. islandzka woda z pustynnych lub górskich strumieni jest przepyszNa! dziwne określenie dla wody, ale tak, ta była idealna. www.fragoutmag.com