Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/605595
Użytkowanie Początkowo chciałam opisać Salvatora jako typowego chlastacza – po- gromcę orków lub korsarski oręż. Wymachiwanie nożem tego pokroju i frenetyczne cięcie wszystkiego, co się nawinie: od butelek z wodą po suche gałęzie, daje mnó- stwo radości. 6-milimetrowa klinga z wysokim płaskim szli- fem z łatwością szatkuje patyki, kartony, puszki i kawałki liny, generując istne konfetti fruwających wokół ścinków. A to wcale nie koniec frajdy, jaką zapewnia Salvator swo- jemu użytkownikowi. Niezdrowa bladość listonosza, kiedy otwiera się przy nim kopertę, sąsiedzi potykający się o wy- cieraczki, gdy niespokojnym szeptem wita się ich w koryta- rzu z dłonią opartą o hebanową rękojeść. Spłoszone spoj- rzenia rzucane ukradkiem znad sklepowych półek, podczas gdy Salvator rozcina zgrzewki z wodą – aż człowiek żałuje, brak mu złotego zęba, którym mógłby zabłysnąć złowrogo w świetle marketowych jarzeniówek. Zaspokoiwszy dziecinną potrzebę tych niewinnych zabaw, przystąpiłam jednak do właściwych testów noża dostar- czonego przez Sullita. Niezrażona jesiennym chłodem, któ- ry drastycznie zatarł ostatnie ślady lata, poczyniłam kilka leśnych wypadów i zabrałam na nie stalowego kamrata. Pierwsze swoje kroki skierowałam ku pięknemu, mie- szanemu lasowi i skarpie, przy której rzeka Brda toczy swe spokojne wody. Jako że okaleczanie żywych drzew bez uzasadnionego powodu niegodne jest nawet pirata, wypożyczyłam sobie kilka sosnowych konarów o średnicy ok. 15 cm, którymi zasłana była ziemia po prowadzonej nieopodal wycince. I tak chłodny, choć słoneczny poranek wczesnej jesieni upłynął mi pośród szelestu drzew, zrzu- cających powoli liście i głuchego stukotu stali wgryzającej się w miękkie, niezbyt wysuszone drewno. Rąbanie sosny www.fragoutmag.com