Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/949596
Latarka Fenix FD 41 ma w sobie coś z ulubionego obiektywu. Przyzwyczaiłem się do niej i mimo że mam kilka innych latarek, to najczęściej wracam do Fenixa. kiedy mam w planach coweekendowy wypad na działkę pod miasto lub dłuższy wyjazd, to FD41 zawsze ma swoje miejsce w aucie, torbie lub plecaku. a prawdę powiedziawszy, cały poprzedni sezon od maja do września „mieszkał" w domku w lesie, będąc podręcznym źródłem światła. Fenix FD 41 ma dla mnie kilka funkcji, do których mocno się przyzwyczaiłem oraz jeden tryb pracy, który wielokrotnie przydał się w leśnej głuszy. Lights, please! Fenix FD41 dzięki wysokiej klasy diodzie Cree XP-L Hi LED (różne źródła podają jej żywotność na blisko 50 000 godzin – jeżeli uważacie, że to mało, to przeliczcie sobie i wyjdzie wam 5,7 roku ciągłego świecenia!) dostarcza bardzo wysokiej jakości białe światło. Za producentem trochę informacji dla fanatyków detali, by mogli porównywać swój sprzęt z tym, który posiadają kumple i mieć argumenty do rozmowy „dlaczego moje jest lepsze od twojego". Zacznijmy od trybów pracy – mamy tutaj cztery tryby pracy ciągłej: turbo – 900 lumenów/max. 110 minut pracy/; wysoki – 350 lumenów/max. 260 minut pracy; średni – 150 lumenów/max. ok. 600 minut pracy ; niski – 10 lumenów (lepsza świeca)/max. ok. 9000 minut. Kolejność włączania trybów wygląda następująco: niski-średni-wysoki-turbo, a przełączanie między nimi odbywa się w sposób płynny, bez zakłóceń, dzięki dobrze wyprofilowanemu bocznemu przełącznikowi. Żeby włączyć latarkę, używamy masywnego taktycznego włącznika (kompatybilnego z włącznikami żelowymi) umieszczonego z tyłu, którym można swobodnie operować w ulubionych rękawicach taktycznych. Latarka ma niestety tylko jeden specjalny tryb – stroboskop. Szkoda, bo przydałby się chociaż tryb SOS, skoro mamy w niej tak potężnie źródło zasilania, jakim jest akumulator Fenix 18650 o więcej niż przyzwoitej pojemności 3500 mAh. Jeśli się wyczerpie, a nie ma go jak naładować, to zawsze możemy użyć dwóch ogniw CR123A (trochę kosztowna zabawa, dlatego warto poświęcić chwilę czasu i skorzystać z ładowarki, uzupełniając energię w akumulatorze). Z trybu stroboskopowego korzystałem kilkukrotnie, by przepłoszyć nachodzące nas w nocy lisy. Zdążyły się przyzwyczaić do tego, że pojawiamy się na działce co weekend i zawsze mamy coś dobrego (kilka razy zdołały podkraść smakołyki, które zapomnieliśmy schować wieczorem i zostawiliśmy na tarasie). Sprawdzone! Zwierzaki zaskoczone agresywnie migającym światłem stoją jak wryte i bez problemu można je wyprosić z posesji. www.fragoutmag.com