Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #20 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/986912

Contents of this Issue

Navigation

Page 227 of 241

Przyszedł czas na ten wielki ple- cak. To było już ok 9:30 rano. Nie wierzyłam, że to się uda. Spytali, czy biegnę z plecakiem, czy bez. Bez plecaka w moim przypadku nie wchodziło w grę. Jak miałabym się porównać do innych zawodników? Jak tylko zobaczyłam, że plecak ma pas biodrowy, to pomyślałam, że je- stem w domu. Ciężar osiądzie nisko. Jednak gdy podniosłam ze stołu te 27 kilogramów, które szeroko wy- stawały poza obrys mojego ciała, zaczęłam się nerwowo śmiać. To, że się wywalę, było pewne, bałam się tylko, że polecę do przodu na moje- go nowego JP Gladiatora. Tego bym nie zniosła. Gotowa? Czas start! Ru- szam, idę, jednak udaje się biec lek- kim truchtem. Jestem zniechęcona, bo to się na pewno nie uda. Jest mi wszystko jedno, patrzę w podłogę i czuję się przegrana… Zatrzymuję się i ledwo składam się do strzału, bo plecak mnie bardzo ogranicza. Je- den nieuważny zamach i będę leżeć. Długo szukam swojego celu. Biegnę dalej. Teraz czeka mnie postawa klęcząca. Przecież ja nie wstanę... Ba, najpierw nie uklęknę! Przytrzy- małam się stołu i uświadomiłam sobie, że wybrałam niewłaściwe ko- lano. Nie miałam podparcia pod ło- kieć. Nic nie zmieniłam. Strzeliłam. Mówią, że mam dobry czas. Jaki dobry czas, skoro ja czuję, że jest to marność nad marnościami? Ledwo się podnoszę i biegnę dalej. Nogi za- czynają się pode mną uginać, więc idę. Poganiają mnie, a mi nagle wró- ciły siły. Jeszcze jeden strzał z kara- binu, dwa z pistoletu i ostatni precy- zyjny strzał do „terrorysty". Nie spie- szyłam się z oddawaniem strzałów. Jak już tyle wysiłku w to wkładam, to nie po to, żeby pudłować. Wpadł Jarek Walczuk i poprosił mnie, że- bym jeszcze przez chwilę została w tym plecaku. Zrobił mi jedno z nie- wielu zdjęć, jakie mam z tej nocy. Znowu usłyszałam brawa. Może jednak zyskuję po bliższym pozna- niu? To był jedyny tor, który przeszłam całkowicie prawidłowo bez kar. Został jeszcze tor z identyfikacją twarzy. Wśród tłumu należało roz- poznać trzy osoby, których zdję- cia pokazano nam przez minutę. Należało zestrzelić cele, uważając, by nie zranić nikogo więcej. To było naprawdę ekscytujące zadanie! Na tyczkach były umieszczone zdjęcia. Gdy przechodziło się obok, miało się wrażenie rzeczywistej sy- tuacji. Poza tym instruktorami byli życzliwi dla mnie koledzy, których znałam, więc pośmialiśmy się i był to relaksujący przebieg bez stresu, krzyku i poganiania. Na ostatnim torze panowie in- struktorzy czekali już tylko na mnie. To był taki horror pt. „Alone in the dark". Ciemno, latarka, cele trójwy- miarowe, wrażenia wizualne i audio, bo przez głośnik dobiegały krzyki i brzmienia potęgujące napięcie. Panowie trzeźwo przetestowali ze mną na sucho użycie przeze mnie latarki tuż przed startem. Stwierdzili, że robię to bezpiecznie i ruszyłam. Nie bałam się. Byłam skupiona na zadaniu. Jako osoba hobbistycznie zajmująca się filmem, byłam pełna podziwu dla choreografii. Pomyśla- łam, że ten tor jest spełnieniem ma- rzeń dla tych, którzy lubią grać w gry komputerowe. Dla mnie również. 9:59 piszę SMS do męża: - Skończyłam, ale daj mi jeszcze chwilę. Zaczęłam zbierać graty. Miałam poczucie spełnienia i chyba uśmie- chałam się sama do siebie. Spotka- łam parę medyków, Maćka i Olgę, www.fragoutmag.com

Articles in this issue

Links on this page

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #20 PL