Frag Out! Magazine

Frag Out! Magazine #23 PL

Frag Out! Magazine

Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1073961

Contents of this Issue

Navigation

Page 66 of 195

litewską granicę i zatrzymaliśmy się na parkingu, by przejść standardową procedurę sprawdzenia liczby ludzi, pojazdów i ich wymiarów. Wszystko musiało się zgadzać z dokumentami wydanymi przez Szefostwo Transportu. I też na tym parkingu doszło do dość śmiesznej sytuacji. Zanim ją opiszę, wspomnę tylko o tym, jak wtedy wyglądałem. Spodnie trekkingowe, jakiś softshell, koszula w kratę, niby anelowa, bejsbolówka, przyciemniane okulary WileyX, ComTac na głowie, nerka i warga wypchana tytoniem. Plus broda. Podsumowując, wyróżniałem się dość znacząco wśród żołnierzy. Rozmawialiśmy na zewnątrz w oczekiwaniu na koniec sprawdzania i na przyjazd eskorty z żandarmerii polskiej. Wcześniej widziałem kapitana rozmawiającego z dwiema paniami podporucznik – S na poziomie 3 jest wymagany, to się dogadają. O, jak bardzo się myliłem. Nie wiedząc jeszcze o co chodzi, zostałem zaciągnięty za MEV-a z poleceniem, by się nie wychylać. Jak się okazało, Jesse nie mógł się dogadać z żadną z nich i mnie szukał, a medyczna loża szyderców specjalnie mnie schowała, by troszkę zażartować ze swojego dowódcy. Kilka minut później poszedłem do niego, bo jednak to moja praca, by tłumaczyć, a widziałem, że nie zrobili żadnych postępów w rozmowie. Jak tylko podszedłem, to usłyszałem, że on się poddaje i mam załatwić wszystko. „ou know the drill so make it work". Tak więc odkręciłem się do naszej pani oficer i nie zdążyłem nawet słowa powiedzieć, a ta do mnie po angielsku zaczęła mówić. A raczej próbowała. Kali jeść, Kali pić, do tego kalecząc wymowę. Jezu Chryste, moje biedne uszy. Powstrzymałem ją i mówię, że spokojnie może po polsku mówić. Z wyraźną ulgą zaczęła wyjaśniać, o co jej chodzi. W sumie nic nowego, słyszałem to już któryś raz. Na koniec spytałem ją po prostu – „Kasiu, a tę trójkę ze STANAG-a to jak ty zaliczyłaś?". Moi drodzy czytelnicy – pani podporucznik była na Wacie na tej samej kompanii co ja, tyle że w innym plutonie. I powinna mieć STANAG 6001 z jęz. angielskiego na poziomie 3333. Ale ja słyszałem jej angielski i do 3333 to brakowało sporo... Moje pytanie wywołało szok, zdziwienie i milion pytań. Na szczęście przyjazd W mnie uratował od odpowiadania na nie wszystkie. Szybko się pożegnaliśmy, zapakowaliśmy do pojazdów i pojechaliśmy dalej. W sumie czekaliśmy jakąś godzinę, półtorej na przyjazd eskorty, która towarzyszyła nam do emowa Piskiego. Kolejne dni wyglądały praktycznie tak samo, czyli czekanie do około 17.00–18.00, jazda nocą do miejsca postoju i powtórka. Na tym etapie najgorsze było to czekanie na wyjazd przez cały dzień. adnych większych przygód moja kolumna nie miała poza jedną – jadąc z Sochaczewa do aska (tankowanie), nasza eskorta zamiast skręcić na Wrocław, skręciła w przeciwnym kierunku, a więc na Poznań. Zrobiliśmy dodatkowe 40 km, które zajęły nam około trzy godziny, bo zawracaliśmy na bardzo wąskich wiejskich drogach, które, jak na złość, miały zakręty pod kątem prawie 90°. I tu moje słowa uznania dla amerykańskich kierowców: nie wjechali do rowu, nie położyli żadnego znaku, nie przestawili również ogrodzeń, a jechali przecież HEMTT-ami. Po tym zaliczyliśmy tankowanie w asku i już bez przygód pojechaliśmy do Oleśnicy, na znajomy już pas startowy. Następnego dnia jednym rzutem dojechaliśmy nocą do niemieckiej bazy we Frankenbergu w Saksonii. I tu przygoda się zakończyła. Rano pożegnałem się ze wszystkimi, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i odjechali do Viliseck. Przejeżdżając obok, każdy kierowca jeszcze na pożegnanie użył klaksonu, co przy 20 pojazdach dało niesamowity efekt. RELACJA

Articles in this issue

Archives of this issue

view archives of Frag Out! Magazine - Frag Out! Magazine #23 PL