Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1073961
ryjnych konstrukcji można przyjąć uśrednioną skuteczność: do znisz- czenia jednego pojazdu konieczne są dwa pociski (i cztery podpociski) . Jest to bardzo dobry wynik, brak potencjalnie wrażliwego na zagłu- szenia modułu GPS lub też konieczności podświetlania celu (co może być niewykonalne i demaskuje fakt atakowania) są zaś istotnymi plusami. Tego typu środki rażenia stanowią może i drogi, ale za to potężny i skuteczny oręż w zwalczaniu pojazdów. Nie dziwi więc fakt, że wiele zaawansowanych technicznie (i zasobnych finanso- wo) armii świata już pozyskało tego typu amunicję lub planuje to uczynić. Wspomnianym minusem są koszty takiego rozwią- zania – oczywiście, porównywanie cen kontraktów zawartych w różnych państwach, w różnych okresach czasu, i niekiedy zawierających „ukryte" dotowanie rodzimych producentów jest bezcelowe. Można za to napisać o pewnych szacunko- wych proporcjach cen pocisków. Pociski i rakiety DPICM są około trzy razy droższe niż zwykłe HE, zaś pociski z podpociskami „samonaprowadza- jącymi" są około 20 razy droższe niż DPICM. W efekcie ceny pojedynczych sztuk amunicji precyzyjnej szokują – w 2014 roku pocisk 155 mm Excalibur kosztował około 60-70 tys. dolarów, a jedna rakieta GMLRS około 38 tys. funtów. Podobnie kształtowały się ceny w minionej dekadzie – 120-milimetrowy granat XM-395 wart był 10 000 USD, francusko-szwedzki BONUS pierwszej wersji kosztować miał w 2003 roku do 35 000 USD, niemiecki SMARt zaś 50–60 tys. USD. Nie lepszy był amerykański SADARM, któ- rego koszt określano również na 50–60 tys. USD. Przelicza- jąc (w przybliżeniu) na złotówki – Excalibur kosztuje około 230 tys. PLN, jedna rakieta GMLRS około 220 tys. PLN, jeden 155 mm pocisk odłamkowo-burzący kupowany przez MON w ZM Dezamet zaś niecałe 21 tys. PLN – wszystko według wartości z 2014 roku. Są to jednak koszty warte poniesie- nia z racji rewelacyjnej skuteczności oraz mało efektywnego przeciwdziałania przeciwnika. Skomplikowana jest kwestia ppk – ich skuteczność bę- dzie spadać w nadchodzących latach – mimo implementacji pewnych sposobów pokonywania ASOP, jednakże wciąż będą one niezastąpione wobec większości czołgów. To oczy- wiste, że krajowy przemysł nie ma kompetencji po- zwalających na opracowanie od podstaw i produkcję nowoczesnych ppk zdolnych do przełamywania „ak- tywnej ochrony". Konieczne jest zatem skorzystanie z zagranicznej konstrukcji. Kwestia, czy w naszych rodzimych warunkach lepsze będzie dokupienie Spi- ke'ów czy też wdrożenie innej, nowej konstrukcji, jest wtórna – liczyć się powinien możliwie szeroki transfer techno- logii i prawa do swobodnego integrowania rakiet z nowymi konstruk- cjami. Bez wątpienia paląca jest potrzeba integracji KTO Rosomak z ppk oraz wprowadzenia nowego BWP od razu z rakietami ppanc. Należy też w zasadzie potroić liczbę wyrzutni w ZT Wojsk Lądowych. Znów – kosztuje to krocie, ale warto pamiętać, że pod względem fi- nansów, za cały, dyskusyjny pod względem możliwości ppanc, pro- gram Kruk można by zarówno nasycić WL ppk na poziomie US Army, jak i zakupić nowoczesną artyleryjską amunicję samocelującą... Po- winno też nastąpić poważne wzmocnienie środków inżynieryjnych – są to relatywnie tanie, ale wyjątkowo skuteczne metody walki z bro- nią pancerno-zmechanizowaną. Mowa tutaj o minach narzutowych i stawianych, minach przeciwburtowych, inteligentnych polach mino- wych, układaczach min itp. Ostatnią kwestią jest najniższy poziom obrony ppanc – od kom- panii w dół. Kwestia ta płynnie zazębia się z pytaniem o to, co może zaoferować polski przemysł w kwestii obrony przeciwpancernej. CO MOŻEMY PRODUKOWAĆ SAMI? Na wstępie warto zaznaczyć, że w cyklu życia cena zakupu jakiegokolwiek zaawansowanego sprzętu wojskowego to tylko 30-40% kosztów, 70-60% to zaś jego serwisowanie, remonty itp. W przypadku niektórych programów (np. czoł- gu M1 Abrams) po ponad 30 latach proporcja ta wynosi 10 do 90%(!). Dlatego też w mądrych krajach walczy się za wszelką cenę o prawo do możliwie szerokiego serwi- su, zdolności remontowych, modernizacji oraz integracji z nowymi rodzajami uzbrojenia, ponieważ tutaj ukryte są prawdziwe koszty pozyskania sprzętu i uzbrojenia. W kra- jach z wciąż postkolonialną mentalnością dominuje za to dogmat produkcji licencyjnej za wszelką cenę, bez ogląda- nia się na takie „drobnostki" jak ceny części zamiennych, serwisu, prawa do niego czy też do integracji i rozwoju konstrukcji. Co więcej – przeniesienie „produkcji" do kraju biorcy jest zwykle bardzo korzystne dla oferentów, ponie- waż pozwala wykazać offset, najmniej dochodowa część produkcji (montaż końcowy lub spawanie konstrukcji) są wykonywane niższym kosztem w kraju biorcy, najważniej- sze podzespoły zaś i tak są dostarczane z zagranicznej sieci producenta. Zupełnym mistrzostwem jest natomiast umieszczanie „offsetu" i „produkcji" w zagranicznych zakła- dach będących pod pełną kontrolą firmy-oferenta w kraju biorcy... Należy jednak pamiętać, że niekiedy nie opłaca się „wy- najdywać koła na nowo" i kupno sensownie wynegocjowanej licencji jest dużo bardziej korzystne pod względem efek- tywno-kosztowym. Kluczem jednak jest zabezpieczenie owych 60–70% kosztów oraz żywotnych interesów państwa w czasie wojny i programu mobilizacji go- spodarki (PMG). Na najniższym możliwym szczeblu jesteśmy w pełni samowystarczalni – w zakładach ZM Dezamet produkowane są u nas zarówno granaty nasadkowe, jak i kumulacyjno-odłamkowe granaty do granatników automatycznych i podwieszanych. Pierwszym z nich jest granat nasadkowy przeciwpancerno-o- dłamkowy GNPO, który pokonuje 80 mm pancerza. Przedstawicielami drugiej gałęzi są produkowane na licencji Nammo NGKO, czyli nabój kumulacyjno-odłamkowy zdolny do pokonania płyty pancernej grubo- ści 50 mm. Trwa również opracowywanie HEDP-40, czyli naboju kumu- lacyjno-odłamkowego kalibru 40 mm. Mimo że niektórym takie rodzaje amunicji przeciwpancernej mogą się wydać śmieszne, to jednak praw- dą jest, że w zwalczaniu lekko opancerzonych pojazdów wciąż są one bardzo przydatne i dlatego wiele armii wciąż posiada tego typu roz- wiązania w uzbrojeniu i opracowuje nowe. Tak naprawdę zmasowany www.fragoutmag.com