Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1073961
O 20.00 cały skład osobowy kolumny ustawił się na odprawie i dowódca sprawdził, czy wszyscy są, polecił kierowcom, by zwracali szczególną uwagę na odległości pomiędzy pojazdami i na auta cywilne. Zostałem przedstawiony oficjalnie wszystkim i od razu poinformowano żołnierzy, że w razie jakichkolwiek przypadłości medycznych mają się od razu zgłaszać – w razie poważniejszych problemów zostaną zawiezieni do szpitala, gdyż tłumacz (moja skromna osoba) jest od tego, by zarówno wspomagać językowo, jak i znać medyczną nomenklaturę (podstawowa terminologia). Wybiła 21.30 i kolumna zaczęła wyjeżdżać z motorpool. Całą noc jechaliśmy aż do granicy polsko-niemieckiej. ył to najdłuższy etap, więc konwój miał przewidziany „refuel on moe" (ROM), czyli tankowanie z kanistrów w dogodnym miejscu. Tym miejscem okazało się szersze pobocze zwykłej drogi gdzieś w środku Niemiec. Od razu chciałbym nadmienić, że na terenie Niemiec konwój nie miał całkowicie żadnej eskorty. Jak wyjechaliśmy z bazy, tak do samej granicy z Polską jechaliśmy całkowicie bez pilota z niemieckiej żandarmerii. Między innymi dlatego ten najdłuższy w trakcie całej podróży odcinek pokonaliśmy jednym rzutem. Około 9–10 godzin ciągłej jazdy. Kierowcą na ten etap był Campbell i widać po nim było rano, że jest wyczerpany. Sam się trochę oszukałem, bo mając na uwadze to, jak gorąco było za dnia i wieczorem, to nie wziąłem ze sobą do MEV-a żadnej bluzy i jechałem wyłącznie w koszulce polo. To był błąd. W nocy zaczął padać deszcz, a przez otwarty właz, w którym jechał TC, wdzierało się zimne powietrze do środka, gdyż temperatura spadła do około 15°C. Podsumowując, było cholernie zimno w środku, a spać też się nie dało ze względu na bardzo wąską ławkę do siedzenia i hałas. W takich warunkach dojechaliśmy do granicy, a po jej przekroczeniu pogoda się poprawiła Tuż przed granicą zostaliśmy zatrzymani na parkingu przez amerykańską i brytyjską żandarmerię, która puszczała w odpowiedniej kolejności kolumny. Od nich też się dowiedzieliśmy, że musimy jechać według postawionych białych drogowskazów i dojedziemy do punktu zbornego, gdzie już polska W pomierzy wozy i ładunki oraz przydzieli nam eskortę. Po przekroczeniu granicy zaczął się dosłownie „clusterfuck". Kojarzycie kreskówkę z serii Looney Tunes ze Strusiem Pędziwiatrem i Kojotem? Jak nieraz Kojot obracał drogowskazy na drodze? No to tu jakiś śmieszek zrobił dokładnie to samo, zmienił drogowskaz tak, że ten wskazywał przeciwny kierunek, a my pojechaliśmy www.fragoutmag.com