Frag Out! Magazine
Issue link: https://fragout.uberflip.com/i/1489239
i wykorzystać przewagę ilościową (jak ZSRR w czasie Zimnej Wojny), można będzie odpowiedzieć na to aktywną obroną manewrową, wykorzystującą właśnie przewagę jakościową w zakresie wykrycia przeciwnika, szybkości reakcji własnych sił i precyzji rażenia. Do tego śmigłowce bojowe, przenoszące kierowane pociski przeciwpancerne, uzupełniające je śmigłowce wielozadaniowe oraz bezzałogowce różnych typów nadają się szczególnie dobrze. Należy więc traktować te rodzaje sprzętu wojskowego w sposób priorytetowy. Obecnie te zdolności są niestety – dyplomatycznie mówiąc – skromne. Nasze Mi-24 w liczbie 28 egzemplarzy nie przenoszą już pocisków kierowanych, nie doszło także w przeszłości do ich głębokiej modernizacji. Najrozsądniejsze byłoby zapewne po prostu oddanie wszystkich Ukrainie, choćby na części – pod warunkiem, że szybko dostępny byłby nowy sprzęt. Nowe śmigłowce szturmowe, jakie planowane są do pozyskania w ramach programu Kruk, będą śmigłowcami amerykańskimi typu AH-64E. Niezależnie od tego, czy ziści się ambitny plan kupienia aż 96 sztuk (należy się bowiem liczyć z tym, że będzie to mniejsza liczba), należy mieć na uwadze, że te śmigłowce będą stanowić tylko rdzeń większego systemu – i tak trzeba oceniać ten zakup. Wyspecjalizowane maszyny bojowe będą bowiem w coraz większym stopniu wspierane przez środki bezzałogowe, możliwe jest także, że wsparciem dla nich mogą być śmigłowce wielozadaniowe przenoszące kierowane pociski przeciwpancerne o dużym zasięgu – pozostające z dala od zagrażających im środków przeciwlotniczych. Ten system musi także uwzględniać komponent lądowy – zarówno artyleria lufowa, rakietowa, jak i wyrzutnie kierowanych pocisków przeciwpancernych pozwalają na wspólne z lotnictwem rażenie przeciwnika na różnych głębokościach, a więc zwalczanie stanowisk dowodzenia, artylerii, paraliżowanie logistyki oraz obezwładnianie drugich rzutów i odwodów. Jeśli się dysponuje rozbudowanym systemem z wieloma źródłami informacji oraz efektorami, można wybierać środki rażenia w zależności od charakterystyki danego celu i innych czynników (warunki terenowe, meteorologiczne, presja czasu lub jej brak). Co ciekawe, kluczowe elementy tego systemu już istnieją lub wkrótce się pojawią w Wojsku Polskim. Obecnie prowadzona modernizacja wojsk rakietowych i artylerii (uwzględniająca: zakup armatohaubic K9 z Korei Południowej, pozyskanie wyrzutni rakiet amerykańskich systemów HIMARS i koreańskich K239, zakup kołowych niszczycieli czołgów w ramach programu Ottokar-Brzoza czy systemów bezzałogowych, np. Gladius) pozwala taki system tworzyć. Mając na uwadze również zapowiadane lub realizowane inne programy lądowe – BWP Borsuk, zakup Abramsów i czołgi K2 z Korei – można liczyć na uzyskanie wyraźnej jakościowej przewagi nad przeciwnikiem. Jeśli dodatkowo uwzględnimy wsparcie sojusznicze, choćby tylko amerykańskie, sytuacja zmienia się tylko na naszą korzyść. W tym kontekście pojawia się kolejne, niezwykle ważne pytanie. Czy w tej sytuacji adekwatnym rozwiązaniem jest rozbudowa sił zbrojnych do poziomu 300 000 żołnierzy do roku 2035? Mając na uwadze możliwość stworzenia jakościowej przewagi, kompensującej możliwe silne strony armii rosyjskiej, możliwe jest, że taka rozbudowa może mieć inny wymiar. Trzeba bowiem pamiętać, że na razie zapowiedzi decydentów mówią o stanie liczebnym, ale to pojęcie jest dość ogólne. Wiadomo, że zapowiedzi te – według danych prezentowanych na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej w październiku 2022 roku – obejmują 300 000 żołnierzy w tym 187 000 żołnierzy zawodowych, po 50 000 żołnierzy WOT i dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej oraz żołnierzy w okresie kształcenia (głównie akademie wojskowe). W przypadku WOT, większość żołnierzy tego rodzaju sił zbrojnych to nie są żołnierze zawodowi. Nie jest także jasne, jak duża liczebnie ma być grupa żołnierzy w rezerwie aktywnej – oraz docelowa liczba stanowisk żołnierzy rezerwy pasywnej, przewidzianych do mobilizacji w czasie wojny. Z uwagi na rozmaitość dostępnych form pełnienia innej niż zawodowa służby wojskowej, pożądane jest, aby dopasować do nich struktury wojska. Nie jest niewykonalne, aby utworzyć odrębne oddziały szkolne przeznaczone właśnie dla żołnierzy niezawodowych, które w razie mobilizacji byłyby rozwijane do pełnych stanów etatowych, na przykład rezerwowych brygad zmechanizowanych, dywizjonów artylerii, pododdziałów logistycznych, inżynieryjnych i innych. Wówczas możliwe byłoby także zrealizowanie planów sformowania piątej i szóstej dywizji. Pozwoliłoby to także na częściowe rozwiązanie palącego problemu rezerw osobowych. W przypadku domeny morskiej, sytuacja wydaje się najbardziej czytelna. Wraz z akcesją Szwecji i Finlandii do NATO Bałtyk zostanie wewnętrznym morzem sojuszu, choć należy liczyć www.fragoutmag.com